Zapraszam do czytania i komentowania.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
- To on!- Rzuciłam przekonana, ze to mój tato, chce zejść do
piwnicy.
- To nie on Kate, to podstęp- rzucił
nerwowo, musiał się domyśleć, że chce wyjść z kryjówki, bo złapał mnie za
nadgarstek. Miał takie zimne dłonie, że moje ciało przeszedł dreszcz.
- Michael to on- powiedziałam, po czym chciałam
wyjść, ale on mi na to nie pozwolił. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie,
zakrył usta i trzymał za nadgarstek. Po chwili przekonałam, się, ze ma rację.
Po schodach schodziła zmora z najgorszych koszmarów.
Spojrzałam przestraszona na Michaela.
![]() |
Tak wyglądała ta postać. |
- Nic nie mów- wyszeptał mi do ucha, skinęłam głową. Do piwnicy
zeszła jakaś postać w kapturze, dało dostrzec się czarne oczy. Ściągnęła
kaptur. Zaczęłam bać się jeszcze bardziej. Była to dziewczyna w moim wieku. Miała
całe czarne oczy, podkrążone na czerwono dokoła, ogromną ranę na policzku
i rozciętą dolną wargę. Od policzka po szyję szły blizny. Miała czarne włosy i
była strasznie blada. Nie umiałam na nią patrzeć, więc odwróciłam wzrok i
popatrzyłam na Michaela. Jego twarz nie wyrażała, żadnych uczuć. Była jak z
marmuru. Nie było najmniejszej zmarszczki. Można by uznać go za piękną rzeźbę.
Był jak posąg. Jedynie klatka piersiowa unosiła się do góry i opadała, chociaż
wcale nie było mu to potrzebne. Kątem oka zerknął na mnie, i posłał
współczujący uśmiech, wtuliłam się w niego zamykając jak najmocniej oczy.
Zbierało mi się na łzy. Jednak tej dziewczyny to wcale nie interesowało.
Wiedziałam, ze się rozgląda.
' Wstrzymaj powietrze na chwile'- polecił
Michael. Wciągnęłam powietrze tak jak mi kazał' I ani drgnij '- dodał.
Usłyszałam kroki zbliżające się w naszą stronę, po czym one nagle przymilkły.
Otworzyłam oczy i wtedy zobaczyłam kolejną postać schodzącą do piwnicy. Po
budowie wiedziałam, ze to mężczyzna. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza
wtedy odezwał się niski, bardzo chrypki mrożący krew w żyłach głos.
- Ona tu jest. Słyszę bicie jej serca.
- Mi- szepnęłam, lecz Michael mocniej
przyłożył mi rękę do ust i pokręcił głowę.
' On to robi specjalnie'
- Nie znajdziemy jej.- Rzuciła dziewczyna-
Zapewne Jackson ją ostrzegł.
- Nich go szlag- słysząc to chciało mi się
śmiać. Spojrzałam na Michaela, przewrócił oczami.
' Nie pytaj'
- Co mamy zrobić z tym na górze?
Chwile się zastanawiał, po czym rzucił
ostateczną decyzję, a moje serce słysząc to.. Rozpadło się na milion małych
kawałeczków.
- Poderżnij mu gardło.
Zaczęłam się szarpać, lecz Michael mnie
przytrzymał. Dziewczyna założyła kaptur i wróciła na górę, podczas gdy ten
debil, który jest mendom i jak go dorwę, nie wiem jeszcze, jak ale zajebie go
zmienił się w pył i znikł.
- Kate!- Usłyszałam krzyk mojego taty, po
czym zapadła cisza. Zaczęłam się wyrywać Michaelowi, a gdy mi się to udało
wbiegłam po schodach na górę i wpadłam do salonu. Padłam na kolana obok ciała
mojego taty.
- tato- szepnęłam przez łzy.- Otworzył
oczy.- Tatusiu.
- Katie.
- Dzwoń po karetkę- rzuciłam do Michaela.
- Do kogo mówisz... Mi.. Michael?- Zapytał
widząc Michaela w salonie. Michael pokiwał głową- Zaopiekuj się nią.
- Nie. Masz żyć. Na co czekasz. Dzwoń po
to pieprzone pogotowie.
- Kate nie- powiedział tato.- Nie opłaca
się.
- Mam tylko ciebie...
- Żegnaj córciu- szepnął zamykając oczy
wybuchłam płaczem i przyłożyłam głowę do jego torsu.
- Kocham cie tato...- Pojedyncza łza skapała
na jego klatkę piersiową, która zamarła.
***
- Kate.. Musimy stąd iść- rzucił Michael. Od trzech godzin się nie
ruszałam leżąc przytulona do ciała taty.
- Odejdź- szepnęłam.
- Co?
- Wynoś się! To twoja wina!- Wykrzyknęłam.
- Kate.
- Nie podchodź. Mogłeś zadzwonić na pogotowie i go ratować.
- Nie mogłem. Kate żniwiarka wbiła mu sztylet prosto w serce. To
cud, że żył jak przyszliśmy na górę.
- Kto?
- Żniwiarka.
- Kto to jest?
- To wysłannicy ciemności. Oni i upadły anioły chcą się ciebie
pozbyć.
- Dlaczego?
- Katie.. Już wiele razy uniknęłaś śmierci. Oni chcą pozbawić cię
duszy.
- To znaczy zabić?
- To jest sto razy gorsze niż śmierć Katie. Oni są wysłanikami.. Szukali
cię.. Jakby cie znaleźli..
- Umarłabym na zawsze. Bez duszy.. Nie ma życia..wiecz..- popatrzyłam
na Michaela pokiwał głową.
- Nie mogłem cię puścić Heaven. To było za niebezpieczne.
- To, co teraz? Nie możesz mnie chronić na każdym kroku- rzuciłam odsuwając
się od ciała taty.
- Muszę. Oni nie spoczną póki cię nie wykończą.
- To, co mamy robić?
- Muszę cię chronić tak długo, aż nie dają sobie spokoju.
- Czyli ile?
- Nie wiem dokładnie..- Przewróciłam oczami.
- zapewne do mojej śmierci.
- Kate.. Czy ty mnie słuchasz..
- No..
- Właśnie widzę jak.. Powiedziałem, ze już wiele razy uniknęłaś
śmierci..
- Ale musze umrzeć.
- Umrzesz.. Jedynie jak oni zdobędą twoją duszę.
- Jestem wampirem.
- Nie.
- Istnieją wiedźmy?
- Czemu pytasz?

- Zapytam je czy jest jakieś zaklęcie byś mówił po ludzku i o
wiele więcej.. A nie tak wymijająco.
- Haven nie załamuj mnie.
- Istnieją czy nie?
- A bo ja wiem? Ja nie wiem, czym ja jestem.
- Duchem.
- Duch nie ma ciała Heaven- odparł siadając w fotelu.
- O to wiem, kim jesteś?
- Kim?
- Cholernie irytującym, wrednym, aroganckim, egoistycznym,
małomównym, i cholernie odważnym dupkiem... Czyli po prostu jesteś facetem.
- ha. Ha ha- podparł się o rękę.- Musimy iść.
- Jest ktoś, kto nam pomoże.
- Jest taka osoba, dlatego zbieraj się.
- Gdzie będę mieszkać? Chyba nie u Paris..
- Kate.

- Nie będę jej narażać. Patrz, co się stało z tatą. To przeze mnie
nie żyje. - Wstałam i przeczesałam ręką włosy. - Nie pozwolę umrzeć Paris! Nie
jej.
- Kate nie płacz.
- Michael proszę przytul mnie- wyszeptałam. Michael podszedł do
mnie i przyciągnął mnie bliżej. Zawiesiłam ręce na jego karku, a on otulił mnie
w talii. Przy nim czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, ze chce dobrze.-
Michael.. Nie pozwól mnie skrzywdzić.
- Nigdy na to nie pozwolę...
- Zaopiekujesz się mną.
- Kate.. Będziemy musieli wyjechać z Los Angeles.. Będą się domyślać,
ze mieszkasz w Neverlandzie. Do tego szkoła.
- Znajdę nową. Proszę cię.- Powiedziałam wycierając łzy.
- Okej..
- Matko jutro Paris tu przyjdzie.
- Zadzwoń do niej... Kate jak wyjedziemy nie wrócimy tak szybko.
- Przecież wiem. Co ja bez niej będę robić.
- Musisz to przemyśleć. Możemy zostać i zamieszkasz z Paris. A ja
będę cię jakoś chronił.
- Nie chce jej narażać. Nie umiałabym spojrzeć ci w oczy po czymś
takim.
- Jutro z nią pogadasz.. Kate wszystko okej- spytał, gdy
podtrzymałam się jego ramienia.
- Słabo mi.
- Chodź.. Musisz się przespać.
- Ale gdzie.
- W Neverlandzie.
***
Michael powiedział, ze mogę spać spokojnie, ponieważ nic mi nie
grozi. Nie rozumiałem tego. Skoro w Neverlandzie jestem bezpieczna, czemu
nie możemy zostać tu dłużej.
' Bo w końcu żniwiarze domyślą się waszej kryjówki'
Przekręcałam się z boku na bok. Otworzyłam oczy i spojrzałam na
sufit. Ciągle widziałam tę żniwiarkę i mojego tatę gdy umierał. Odkryłam kołdrę
i wstałam z łóżka. Byłam ubrana w koszulę Michaela. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam
delikatnie drzwi. Wyjrzałam na korytarz było totalnie cicho. Wyszłam z pokoju i
zamknęłam za sobą drzwi. Postanowiłam skierować się w stronę sypialni Michaela.
Idąc do niej rozglądałam się czy jestem sama. W końcu doszłam do wielkich dwuskrzydłowych
drzwi. Dotknęłam gałki w drzwiach i ją przekręciłam po czym otworzyłam drzwi
wchodząc do środka. Michael leżał na łóżku. Podeszłam do łóżka. Po czym
usiadłam na skraju. Był ubrany w te same dżinsy co poprzednio, ale zdjął swoją
białą koszulę.
' Pewnie biedaczek zasnął tak jak padł na łóżko'
Czułam się niepewnie, przy nim.
- Michael- szepnęłam- Misiek- pomrugał powiekami i spojrzał na
mnie.
- Co tu robisz? Dlaczego nie śpisz?
- Nie umiałam. To mnie dobija..I..

- I..
- Mogę spać z tobą.. W sensie tak o nie mam nic na myśli, żeby
było jasne- Michael zaczął się śmiać.
- Z czego się lejesz.
- Z tego jak słodko się zawstydzasz- oświadczył.
- Ty padalcu- wzięłam jedną poduszkę i walnęłam go w łeb. Zaśmiał
się w poduszkę. Po czym zakrył się ręką. Położyłam się, obok, ale to nic nie
dało, więc się przybliżyłam i podniosłam jego rękę i położyłam na mojej szyi.
Byliśmy tak blisko, ze stykaliśmy się nosami.
- mam cie na oku McKay.. Nie waż się dobierać mi do rozporka.
- Chciałbyś erotomanie. Nigdy się tam nie dobiorę.
- Myślałem, ze podoba ci się mój tyłek.
- No własnie tyłek, to dwie inne strony. I nie podoba.
- Przed chwilą powiedziałaś, że podoba ci się.
- Ach dasz mi spać.
- Nie, bo chce pogadać.
- O czym?
- Dlaczego nie znajdziesz sobie chłopaka?
- Bo są głupi i niedojrzali im chodzi tylko o pójście z dziewczyną
do łóżka
- Dość czarne wizje..
- Nie czarne, ale prawdziwe.
- jesteś za młoda by być cyniczna.
- Jezu jesteś z innego pokolenia... To nie cynizm tylko realizm
loczkowany.
- Loczkowany? Lepszej nazwy nie miałaś?
- Wymachiwacz tyłka z trybem ekspert.
- No wiesz ty, co.
- Mówię fakty.. Te dziewczyny śliniły się na twój widok i
rozbierały cię.
- jak?
- Wzrokiem. Patrzyły na ciebie i wyobrażały sobie ciebie w pewnej
sytuacji.
- Oh- jęknął, po czym się zawstydził. Zamknął oczy i się skrzywił,
a ja zachichotałm, po czym spoważniałam.
- Mike, to mój tatuś jest teraz duchem.
- Mam nadzieję.
- czemu masz nadzieję?
- Niekiedy podczas zabicia kogoś przez żniwiarza zachodzi do
przemiany.
- Nie mój tatuś nie będzie psychopatą z chrapką na moją dusze.
- Miejmy nadzieję.
- Jak myślisz istnieją wiedźmy i wampiry?
- ty znowu o tym..- Pokiwałam głową- Jednego wampierzego dupka
znam.
- tak, gdzie mieszka.
- Nie poznasz go.
- A co zazdrosny jesteś- otworzył usta by coś powiedzieć, lecz
szybko wrócił- Śpij.
- Nie odpowiedziałeś.
- Idź lulu.
- Jackson.
- Tak, jestem zazdrosny, bo ty ciągle o tych pieprzonych
wampirach. Też nim chce być.
Wybuchłam śmiechem.
- Ciebie uwielbiam taki, jaki jesteś kanalio.
- Moja słodka pijawka- pocałował mnie w czoło.
- Mickey mogę nie gadać z Paris?
- Nie chcesz?
- Nie dam rady się z nią pożegnać. Ona będzie się wypytywać i
namawiać mnie bym została. A ja nie pozwolę jej skrzywdzić.
- Zrobisz jak uważasz, a teraz śpij.
ROK PÓŹNIEJ
Wielka Brytania, Godzina 6: 30
- Pobudka- usłyszałam wesoły głos. Zakryłam się poduszką i
przekręciłam się na drugi bok.
- Daj mi spać Jackson.
- Heaven no wstawaj, bo sam cie wyciągnę z tego łóżka.
- Tylko spróbujesz- odrzuciłam poduszkę na bok.
Od naszej ' ucieczki' minął równy rok. Już jestem przyzwyczajona
do tego, ze wszędzie śledzą mnie ci pieprzeni żniwiarze ciemności i śmierci.
Anioły ciemności też zaczeły dawać o sobie znaki a Michael jest moim ' pełno
prawnym' opiekunem do mojej osiemnastki. Czyli cztery miesiące.
Pomimo wyjazdu musiałam też pozmieniać wiele rzeczy.
Mój
wygląd jest trochę inny. Mam dłuższe falowane włosy, robię sobie mocniejszy
makijaż i inaczej się ubieram. Jednak charakterek mam ten sam.
- Heaven
no, rusz ten seksowny tyłek- mruknął Michael, wtulajac twarz w moją szyję.
'
Podrywacz'
Pomimo iż
znam go prawie 7 lat, dotarło do mnie... że w ogóle go nie znam. Naprawde.
Tamten Michael to całkiem inna osoba. Tamten traktował mnie jak swoją córkę i
przyjaciółkę swojej córki. Traktował mnie jak dziecko... A ten.. Jak wspólnika.
Wie, że dam sobie rade i jestem bardziej odpowiedzialna. Jesteśmy ' towarzyszami'
i zawsze sobie pomagamy. A i poznałam trochę inne oblicze Michaela.

Gdy przyjaźniłam się z Paris i on żył, nigdy nie
ważyłby się mnie poderwać.. Ostatnio jednak
dowiedzieliśmy się, ze po śmierci ( nie wiem, jakim cudem) nie jest już jej
ojcem. Jest wolnym człowiekiem. Oczywiście nadal może ją traktować jak córkę,
ale w świetle.. Prawa.. Ona nie jest jego córką. Bardzo mnie to zdziwiło, bo
myślałam, ze po śmierci wciąż się jest rodziną. Myślałam, też, że on jest po 50
a ma 24 lata, jako strażnik. Więc.. To nie jest ten sam Michael Jackson. Tamten
umarł na zawsze. Ten jest nowym i całkiem innym. Przez cały rok traktował mnie
jak ojciec, ale gdy dowiedział się, że może ze mną flirtować. Zaczął to robić i
bardzo go to bawi. Wiem jak to dla was wygląda. Według mnie nadal jest ojcem
Paris i nie umiem się przyzwyczaić. Śmierć jest do dupy. Z resztą życie też. A
jak już o śmierci mowa.. Czy wiecie, ze przez ten cały czas?. Byłam do połowy
martwa? Jedną nogą stoję nad światem umarlaków. Dlatego ci powaleni idioci na
mnie polują. Wracając do Michaela. Jest dla mnie troskliwy jak ojciec, ale
korzysta też, ' z drugiej młodości' Już kilka razy przyłapałam go na
flirtowaniu z jakimiś babami. Ze mną też mu się zdarza. Co kończy się zawsze
wybuchem śmiechu przez nas obojga. Nie wyobrażam sobie zbytnio byśmy mogli być
razem. Za życia.. To by wyglądało.. Chyba każdy domyśla się każdy jak.
' Ale macie nowe życie'
' Weź stul pysk. To ojciec
mojej przyjaciółki'
' Która się wypięła na tobie,
gdy dowiedziała, się, ze Brandon na ciebie leciał'
Tak, ostatnio Paris
zadzwoniła do mnie i nieźle się pokłóciłyśmy. Była też za o to, ze nie
powiedziałam, jej gdzie jestem. Trochę mnie to zabolało, ale miała rację. Sama
zrezygnowałam z tej przyjaźni. Jednak zrobiłam to z troski o nią.
Co do Michaela... Dogaduje
mi, i nie powiem, co robi. Jest aroganckim, egoistycznym, odurzającym,
uwodzącym... Nie dokończę, bo nie wypada. Pewne jest, ze jest najlepszym
przyjacielem i strażnikiem na świecie. Raz się zdarzyło, że musiał walczyć. To
było na początku i ja się cholernie bałam. Ale mu kibicowałam. A to zawsze coś,
co nie?
Jego wygląd ten się
zmienił. Wygląda jak w Give In To Me.. I coraz częściej nuci tę pioseneczkę.'
Ciekawe, czemu'
Jest cholernie
przystojnym małpiszonem. Co mnie wkurza.. Nie będę przecież go podrywać. Owszem
czasem coś palne.. No jest przystojny, ale on tego z moich ust nigdy nie
usłyszy. Nigdy. Co do jego przystojności To nie ucieka uwadze kelnerką, lekarką
i innym babą, które kręcą tyłkiem przed nim. Nie wiedzą, ze to Michael. Myślą,
że jest po prostu podobny.
Mnie to wkurza jak
cholera, a go to bawi.
Poczułam jak się unoszę,
otworzyłam oczy i raptownie zaplotłam ręce na jego karku.
- Co robisz buraku.
- Próbuje cię obudzić.-
Wszedł do łazienki.
- Nie zrobisz tego.
Uśmiechnął się sie
chytrze.
Włączył prysznic.
Złapałam sie mocniej jego karku, ale i tak udało mu sie mnie odciągnąć i po
chwili stałam cała morka pod prysznicem w jego czerwonej koszuli i czarnych
bokserkach.
- Ha. Ha. Ha-
powiedziałam otulając się ramionami i drżąc z zimna.
- Rozbudziłaś się.
- Ooo nie chcesz, żebym
była całkiem rozbudzona.
- Lubię jak się
wkurzasz- rzucił przygryzając wargę.
- Debil, daj mi spokój.
To, co zrobię to moja sprawa... Nie twój interes0 wyszłam spod prysznica,
przechodząc obok niego.
- Mój Boże, nawet nie
masz pojęcia jak bardzo bym chciał żeby to była prawda. Naprawdę jesteś
irytująca..I nawet jakbym nie chciał żeby to było prawdą. Ale niestety, to, co
zrobisz, gdzie pójdziesz i co sobie pomyślisz, jest jak najbardziej moją
cholerną sprawą. Żniwiarze zaczęli się jeszcze bardziej tobą interesować.
- Więc co robimy?
- Musimy udać się w
pewne miejsce...
I Jak? Szczerze nie wiem na co go oceniam. Ale wiem, ze teraz wiele się będzie działo.
Przepraszam za zaniedbuje wasze blogi.. musze się wziąść w garść. Przepraszam za błędy. I za resztę. Jak mogliście zauważyć.. Paris.. Nie przyjaźni się z Kate. I tak po zostanie. Co do tej żniwiarki... to zdjęcie..ah.. musiałem je wrzucić :)
Pozdrawiam. Mike
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twoje opowiadania naprawdę masz talent ale tutaj trochę się zagalopowales bo to wygląda jakby on zmartwychwstał
Usuńno ok że Kate go widzi ale inni to już przesada sorry ale to mnie strasznie razi jak jest duchem to niech nim będzie
Hej :D Notka cudowna. Szkoda, że dziewczyny już się nie przyjaźnią... Serio szkoda... Mam dziwne wrażenie, że Michael w Twoim opowiadaniu... no nic.... poczekam, jak dalej rozwiniesz akcję. :) Weny!
OdpowiedzUsuńHejka :)
OdpowiedzUsuńMnie sie tam bardzo to podoba i to bardzo. Nie mam jakiś wontów do tej historii wręcz przeciwnie jak czytam to mam banana na twarzy. To cudne naprawdę. Jesteś odważny, że takie rzeczy piszesz, ale ja to przyjmuje z ogromną sympatią. Już nawet nie mam stracha, chyba powodują to te rozmowy Mike i Heaven.
Najlepszą terapią na ataki lęków jest właśnie staranie się przeciwstawić problemowi i powtarzać, że to nic strasznego. W jakimś stopniu Belive mi pomaga.
Michael może poczuć się jak normalny zwyczajny w Świecie facet, może flirtować z każdą i nie musi martwić się, że za plecami ma stado paparazzi czy grono fanów - jest wolny.
Martwie się o Katie, ale z takim flirtującym stażnikiem nic jej nie grozi.
Czekam z niecierpliwością na nexta i Pozdrawiam. ~MeryMJ
Hahaha! Michael Chrystus! Dla mnie bomba!
OdpowiedzUsuńJezu. Mięknę. Chciałabym być na miejscu Kate. Co z tego, że jakieś gnoje chcą z niej wyssać duszę, ale ma Michaela! Naprawdę, nigdy nie lubiłam tego typu fabuły, ale Twoje opo jest genialne!
No właśnie, wpadaj do nas, bo się poobrażamy!
Życzę weny i pozdrawiam!
P.S. Co Ty spaliłeś, żeby coś takiego wymyślić? XD
Hej!
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam przeprosić, że dopiero teraz czytam i pisze komentarz zwykle robie to zaraz po wstawieniu notki, ale miałam problem z internetem. Więc co do notki to świetna :-) Michael jest po prostu zajebisty. Nie ma to jak duch podrywa przyjaciółke swojej córki. Ale mi to nie przeszkadza to jest w tym opowiadaniu najfajniejsze a zarazem dziwne jakby na to nie patrzeć. Jak już powiedziałam uwielbiam takie rzeczy i mam nadzieję, że będzie ich więcej. Kate może być z Michaelem, będę po prostu szczęśliwa. ;-)
Czekam z niecierpliwością na nexta. Jezu kocham to opowiadanie ( chociaż na początku miałam do niego wątpliwości), ale
im dalej to robi się ciekawiej.
Życzę weny i pozdrawiam.
Basia.