czwartek, 9 lipca 2015

Believe In Ghost, Section 4

No i dodaję kolejną notkę. Szczerze.. sam nie wiem czy.. Kate i Mike będą razem. Trochę tak głupio bo Mike jest w koncu ojcem Paris. No, ale cholera w każdym opowiadaniu wychodzi tak, że prędzej czy później ci się w sobie zadużą. Musieliby mieć jakieś kaftany bezpieczeństwa, albo odciągnąć ich od siebie. Okej, planuje, ze Kate i Paris..z resztą dowiecie sie w tej notce.. co będzie z ich przyjaźnią.
Zapraszam do czytania i komentowania.

                 -----------------------------------------------------------------------------------------------
- To on!- Rzuciłam przekonana, ze to mój tato, chce zejść do piwnicy.
- To nie on Kate, to podstęp- rzucił nerwowo, musiał się domyśleć, że chce wyjść z kryjówki, bo złapał mnie za nadgarstek. Miał takie zimne dłonie, że moje ciało przeszedł dreszcz.
- Michael to on- powiedziałam, po czym chciałam wyjść, ale on mi na to nie pozwolił. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie, zakrył usta i trzymał za nadgarstek. Po chwili przekonałam, się, ze ma rację. Po schodach schodziła zmora z najgorszych koszmarów.

Spojrzałam przestraszona na Michaela.
Tak wyglądała ta postać.
- Nic nie mów- wyszeptał mi do ucha, skinęłam głową. Do piwnicy zeszła jakaś postać w kapturze, dało dostrzec się czarne oczy. Ściągnęła kaptur. Zaczęłam bać się jeszcze bardziej. Była to dziewczyna w moim wieku. Miała całe czarne oczy, podkrążone na czerwono dokoła,  ogromną ranę na policzku i rozciętą dolną wargę. Od policzka po szyję szły blizny. Miała czarne włosy i była strasznie blada. Nie umiałam na nią patrzeć, więc odwróciłam wzrok i popatrzyłam na Michaela. Jego twarz nie wyrażała, żadnych uczuć. Była jak z marmuru. Nie było najmniejszej zmarszczki. Można by uznać go za piękną rzeźbę. Był jak posąg. Jedynie klatka piersiowa unosiła się do góry i opadała, chociaż wcale nie było mu to potrzebne. Kątem oka zerknął na mnie, i posłał współczujący uśmiech, wtuliłam się w niego zamykając jak najmocniej oczy. Zbierało mi się na łzy. Jednak tej dziewczyny to wcale nie interesowało. Wiedziałam, ze się rozgląda.
' Wstrzymaj powietrze na chwile'- polecił Michael. Wciągnęłam powietrze tak jak mi kazał' I ani drgnij '- dodał. Usłyszałam kroki zbliżające się w naszą stronę, po czym one nagle przymilkły. Otworzyłam oczy i wtedy zobaczyłam kolejną postać schodzącą do piwnicy. Po budowie wiedziałam, ze to mężczyzna. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza wtedy odezwał się niski, bardzo chrypki mrożący krew w żyłach głos.
- Ona tu jest. Słyszę bicie jej serca.
- Mi- szepnęłam, lecz Michael mocniej przyłożył mi rękę do ust i pokręcił głowę.
' On to robi specjalnie'
- Nie znajdziemy jej.- Rzuciła dziewczyna- Zapewne Jackson ją ostrzegł.
- Nich go szlag- słysząc to chciało mi się śmiać. Spojrzałam na Michaela, przewrócił oczami.
' Nie pytaj'
- Co mamy zrobić z tym na górze?
Chwile się zastanawiał, po czym rzucił ostateczną decyzję, a moje serce słysząc to.. Rozpadło się na milion małych kawałeczków.
- Poderżnij mu gardło.
Zaczęłam się szarpać, lecz Michael mnie przytrzymał. Dziewczyna założyła kaptur i wróciła na górę, podczas gdy ten debil, który jest mendom i jak go dorwę, nie wiem jeszcze, jak ale zajebie go zmienił się w pył i znikł.
- Kate!- Usłyszałam krzyk mojego taty, po czym zapadła cisza. Zaczęłam się wyrywać Michaelowi, a gdy mi się to udało wbiegłam po schodach na górę i wpadłam do salonu. Padłam na kolana obok ciała mojego taty.
- tato- szepnęłam przez łzy.- Otworzył oczy.- Tatusiu.
- Katie.
- Dzwoń po karetkę- rzuciłam do Michaela.
- Do kogo mówisz... Mi.. Michael?- Zapytał widząc Michaela w salonie. Michael pokiwał głową- Zaopiekuj się nią.
- Nie. Masz żyć. Na co czekasz. Dzwoń po to pieprzone pogotowie.
- Kate nie- powiedział tato.- Nie opłaca się.
- Mam tylko ciebie...
- Żegnaj córciu- szepnął zamykając oczy wybuchłam płaczem i przyłożyłam głowę do jego torsu.
- Kocham cie tato...- Pojedyncza łza skapała na jego klatkę piersiową, która zamarła.
***
- Kate.. Musimy stąd iść- rzucił Michael. Od trzech godzin się nie ruszałam leżąc przytulona do ciała taty.
- Odejdź- szepnęłam.
- Co?
- Wynoś się! To twoja wina!- Wykrzyknęłam.
- Kate.
- Nie podchodź. Mogłeś zadzwonić na pogotowie i go ratować.
- Nie mogłem. Kate żniwiarka wbiła mu sztylet prosto w serce. To cud, że żył jak przyszliśmy na górę.
- Kto?
- Żniwiarka.
- Kto to jest?
- To wysłannicy ciemności. Oni i upadły anioły chcą się ciebie pozbyć.
- Dlaczego?
- Katie.. Już wiele razy uniknęłaś śmierci. Oni chcą pozbawić cię duszy.
- To znaczy zabić?
- To jest sto razy gorsze niż śmierć Katie. Oni są wysłanikami.. Szukali cię.. Jakby cie znaleźli.. 
- Umarłabym na zawsze. Bez duszy.. Nie ma życia..wiecz..- popatrzyłam na Michaela pokiwał głową.
- Nie mogłem cię puścić Heaven. To było za niebezpieczne.
- To, co teraz? Nie możesz mnie chronić na każdym kroku- rzuciłam odsuwając się od ciała taty. 
- Muszę. Oni nie spoczną póki cię nie wykończą.
- To, co mamy robić?
- Muszę cię chronić tak długo, aż nie dają sobie spokoju.
- Czyli ile?
- Nie wiem dokładnie..- Przewróciłam oczami.
- zapewne do mojej śmierci.
- Kate.. Czy ty mnie słuchasz..
- No..
- Właśnie widzę jak.. Powiedziałem, ze już wiele razy uniknęłaś śmierci..
- Ale musze umrzeć.
- Umrzesz.. Jedynie jak oni zdobędą twoją duszę.
- Jestem wampirem.
- Nie.
- Istnieją wiedźmy?

- Czemu pytasz?

- Zapytam je czy jest jakieś zaklęcie byś mówił po ludzku i o wiele więcej.. A nie tak wymijająco.
- Haven nie załamuj mnie.
- Istnieją czy nie?
- A bo ja wiem? Ja nie wiem, czym ja jestem.
- Duchem.
- Duch nie ma ciała Heaven- odparł siadając w fotelu.
- O to wiem, kim jesteś?
- Kim?
- Cholernie irytującym, wrednym, aroganckim, egoistycznym, małomównym, i cholernie odważnym dupkiem... Czyli po prostu jesteś facetem.
- ha. Ha ha- podparł się o rękę.- Musimy iść.
- Jest ktoś, kto nam pomoże.
- Jest taka osoba, dlatego zbieraj się.
- Gdzie będę mieszkać? Chyba nie u Paris..

- Kate.

- Nie będę jej narażać. Patrz, co się stało z tatą. To przeze mnie nie żyje. - Wstałam i przeczesałam ręką włosy. - Nie pozwolę umrzeć Paris! Nie jej.
- Kate nie płacz.
- Michael proszę przytul mnie- wyszeptałam. Michael podszedł do mnie i przyciągnął mnie bliżej. Zawiesiłam ręce na jego karku, a on otulił mnie w talii. Przy nim czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, ze chce dobrze.- Michael.. Nie pozwól mnie skrzywdzić.
- Nigdy na to nie pozwolę...
- Zaopiekujesz się mną.
- Kate.. Będziemy musieli wyjechać z Los Angeles.. Będą się domyślać, ze mieszkasz w Neverlandzie. Do tego szkoła.
- Znajdę nową. Proszę cię.- Powiedziałam wycierając łzy.
- Okej..
- Matko jutro Paris tu przyjdzie.
- Zadzwoń do niej... Kate jak wyjedziemy nie wrócimy tak szybko.
- Przecież wiem. Co ja bez niej będę robić.
- Musisz to przemyśleć. Możemy zostać i zamieszkasz z Paris. A ja będę cię jakoś chronił.
- Nie chce jej narażać. Nie umiałabym spojrzeć ci w oczy po czymś takim.
- Jutro z nią pogadasz.. Kate wszystko okej- spytał, gdy podtrzymałam się jego ramienia.
- Słabo mi.
- Chodź.. Musisz się przespać.
- Ale gdzie.
- W Neverlandzie.
***
Michael powiedział, ze mogę spać spokojnie, ponieważ nic mi nie grozi.  Nie rozumiałem tego. Skoro w Neverlandzie jestem bezpieczna, czemu nie możemy zostać tu dłużej.
' Bo w końcu żniwiarze domyślą się waszej kryjówki'
Przekręcałam się z boku na bok. Otworzyłam oczy i spojrzałam na sufit. Ciągle widziałam tę żniwiarkę i mojego tatę gdy umierał. Odkryłam kołdrę i wstałam z łóżka. Byłam ubrana w koszulę Michaela. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam delikatnie drzwi. Wyjrzałam na korytarz było totalnie cicho. Wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Postanowiłam skierować się w stronę sypialni Michaela. Idąc do niej rozglądałam się czy jestem sama. W końcu doszłam do wielkich dwuskrzydłowych drzwi. Dotknęłam gałki w drzwiach i ją przekręciłam po czym otworzyłam drzwi wchodząc do środka. Michael leżał na łóżku. Podeszłam do łóżka. Po czym usiadłam na skraju. Był ubrany w te same dżinsy co poprzednio, ale zdjął swoją białą koszulę. 
' Pewnie biedaczek zasnął tak jak padł na łóżko'
Czułam się niepewnie, przy nim. 
- Michael- szepnęłam- Misiek- pomrugał powiekami i spojrzał na mnie.
- Co tu robisz? Dlaczego nie śpisz?

- Nie umiałam. To mnie dobija..I..

- I..
- Mogę spać z tobą.. W sensie tak o nie mam nic na myśli, żeby było jasne- Michael zaczął się śmiać.
- Z czego się lejesz.
- Z tego jak słodko się zawstydzasz- oświadczył.
- Ty padalcu- wzięłam jedną poduszkę i walnęłam go w łeb. Zaśmiał się w poduszkę. Po czym zakrył się ręką. Położyłam się, obok, ale to nic nie dało, więc się przybliżyłam i podniosłam jego rękę i położyłam na mojej szyi. Byliśmy tak blisko, ze stykaliśmy się nosami.
- mam cie na oku McKay.. Nie waż się dobierać mi do rozporka.
- Chciałbyś erotomanie. Nigdy się tam nie dobiorę.
- Myślałem, ze podoba ci się mój tyłek.
- No własnie tyłek, to dwie inne strony. I nie podoba.
- Przed chwilą powiedziałaś, że podoba ci się.
- Ach dasz mi spać.
- Nie, bo chce pogadać.
- O czym?
- Dlaczego nie znajdziesz sobie chłopaka?
- Bo są głupi i niedojrzali im chodzi tylko o pójście z dziewczyną do łóżka
- Dość czarne wizje..
- Nie czarne, ale prawdziwe.
- jesteś za młoda by być cyniczna.
- Jezu jesteś z innego pokolenia... To nie cynizm tylko realizm loczkowany.
- Loczkowany? Lepszej nazwy nie miałaś?
- Wymachiwacz tyłka z trybem ekspert.
- No wiesz ty, co.
- Mówię fakty.. Te dziewczyny śliniły się na twój widok i rozbierały cię.
- jak?
- Wzrokiem. Patrzyły na ciebie i wyobrażały sobie ciebie w pewnej sytuacji.
- Oh- jęknął, po czym się zawstydził. Zamknął oczy i się skrzywił, a ja zachichotałm, po czym spoważniałam.
- Mike, to mój tatuś jest teraz duchem.
- Mam nadzieję.
- czemu masz nadzieję?
- Niekiedy podczas zabicia kogoś przez żniwiarza zachodzi do przemiany.
- Nie mój tatuś nie będzie psychopatą z chrapką na moją dusze.
- Miejmy nadzieję.
- Jak myślisz istnieją wiedźmy i wampiry?
- ty znowu o tym..- Pokiwałam głową- Jednego wampierzego dupka znam.
- tak, gdzie mieszka.
- Nie poznasz go.
- A co zazdrosny jesteś- otworzył usta by coś powiedzieć, lecz szybko wrócił- Śpij.
- Nie odpowiedziałeś.
- Idź lulu.
- Jackson.
- Tak, jestem zazdrosny, bo ty ciągle o tych pieprzonych wampirach. Też nim chce być.
Wybuchłam śmiechem.
- Ciebie uwielbiam taki, jaki jesteś kanalio.
- Moja słodka pijawka- pocałował mnie w czoło.
- Mickey mogę nie gadać z Paris?
- Nie chcesz?
- Nie dam rady się z nią pożegnać. Ona będzie się wypytywać i namawiać mnie bym została. A ja nie pozwolę jej skrzywdzić.
- Zrobisz jak uważasz, a teraz śpij.


ROK PÓŹNIEJ
Wielka Brytania, Godzina 6: 30

- Pobudka- usłyszałam wesoły głos. Zakryłam się poduszką i przekręciłam się na drugi bok.
- Daj mi spać Jackson.
-  Heaven no wstawaj, bo sam cie wyciągnę z tego łóżka.
- Tylko spróbujesz- odrzuciłam poduszkę na bok.
Od naszej ' ucieczki' minął równy rok. Już jestem przyzwyczajona do tego, ze wszędzie śledzą mnie ci pieprzeni żniwiarze ciemności i śmierci. Anioły ciemności też zaczeły dawać o sobie znaki a Michael jest moim ' pełno prawnym' opiekunem do mojej osiemnastki. Czyli cztery miesiące.

Pomimo wyjazdu musiałam też pozmieniać wiele rzeczy.
Mój wygląd jest trochę inny. Mam dłuższe falowane włosy, robię sobie mocniejszy makijaż i inaczej się ubieram. Jednak charakterek mam ten sam.
- Heaven no, rusz ten seksowny tyłek- mruknął Michael, wtulajac twarz w moją szyję.
' Podrywacz'
Pomimo iż znam go prawie 7 lat, dotarło do mnie... że w ogóle go nie znam. Naprawde. Tamten Michael to całkiem inna osoba. Tamten traktował mnie jak swoją córkę i przyjaciółkę swojej córki. Traktował mnie jak dziecko... A ten.. Jak wspólnika. Wie, że dam sobie rade i jestem bardziej odpowiedzialna. Jesteśmy ' towarzyszami' i zawsze sobie pomagamy. A i poznałam trochę inne oblicze Michaela.

Gdy przyjaźniłam się z Paris i on żył, nigdy nie ważyłby się mnie poderwać..  Ostatnio jednak dowiedzieliśmy się, ze po śmierci ( nie wiem, jakim cudem) nie jest już jej ojcem. Jest wolnym człowiekiem. Oczywiście nadal może ją traktować jak córkę, ale w świetle.. Prawa.. Ona nie jest jego córką. Bardzo mnie to zdziwiło, bo myślałam, ze po śmierci wciąż się jest rodziną. Myślałam, też, że on jest po 50 a ma 24 lata, jako strażnik. Więc.. To nie jest ten sam Michael Jackson. Tamten umarł na zawsze. Ten jest nowym i całkiem innym. Przez cały rok traktował mnie jak ojciec, ale gdy dowiedział się, że może ze mną flirtować. Zaczął to robić i bardzo go to bawi. Wiem jak to dla was wygląda. Według mnie nadal jest ojcem Paris i nie umiem się przyzwyczaić. Śmierć jest do dupy. Z resztą życie też. A jak już o śmierci mowa.. Czy wiecie, ze przez ten cały czas?. Byłam do połowy martwa? Jedną nogą stoję nad światem umarlaków. Dlatego ci powaleni idioci na mnie polują. Wracając do Michaela. Jest dla mnie troskliwy jak ojciec, ale korzysta też, ' z drugiej młodości' Już kilka razy przyłapałam go na flirtowaniu z jakimiś babami. Ze mną też mu się zdarza. Co kończy się zawsze wybuchem śmiechu przez nas obojga. Nie wyobrażam sobie zbytnio byśmy mogli być razem. Za życia.. To by wyglądało.. Chyba każdy domyśla się każdy jak.
' Ale macie nowe życie'
' Weź stul pysk. To ojciec mojej przyjaciółki'
' Która się wypięła na tobie, gdy dowiedziała, się, ze Brandon na ciebie leciał'
Tak, ostatnio Paris zadzwoniła do mnie i nieźle się pokłóciłyśmy. Była też za o to, ze nie powiedziałam, jej gdzie jestem. Trochę mnie to zabolało, ale miała rację. Sama zrezygnowałam z tej przyjaźni. Jednak zrobiłam to z troski o nią.
Co do Michaela... Dogaduje mi, i nie powiem, co robi. Jest aroganckim, egoistycznym, odurzającym, uwodzącym... Nie dokończę, bo nie wypada. Pewne jest, ze jest najlepszym przyjacielem i strażnikiem na świecie. Raz się zdarzyło, że musiał walczyć. To było na początku i ja się cholernie bałam. Ale mu kibicowałam. A to zawsze coś, co nie?
Jego wygląd ten się zmienił. Wygląda jak w Give In To Me.. I coraz częściej nuci tę pioseneczkę.' Ciekawe, czemu'
 Jest cholernie przystojnym małpiszonem. Co mnie wkurza.. Nie będę przecież go podrywać. Owszem czasem coś palne.. No jest przystojny, ale on tego z moich ust nigdy nie usłyszy. Nigdy. Co do jego przystojności To nie ucieka uwadze kelnerką, lekarką i innym babą, które kręcą tyłkiem przed nim. Nie wiedzą, ze to Michael. Myślą, że jest po prostu podobny.
Mnie to wkurza jak cholera, a go to bawi.

Poczułam jak się unoszę, otworzyłam oczy i raptownie zaplotłam ręce na jego karku.
- Co robisz buraku.
- Próbuje cię obudzić.- Wszedł do łazienki.
- Nie zrobisz tego.
Uśmiechnął się sie chytrze.
Włączył prysznic. Złapałam sie mocniej jego karku, ale i tak udało mu sie mnie odciągnąć i po chwili stałam cała morka pod prysznicem w jego czerwonej koszuli i czarnych bokserkach.
- Ha. Ha. Ha- powiedziałam otulając się ramionami i drżąc z zimna.
- Rozbudziłaś się.
- Ooo nie chcesz, żebym była całkiem rozbudzona.
- Lubię jak się wkurzasz- rzucił przygryzając wargę.
- Debil, daj mi spokój. To, co zrobię to moja sprawa... Nie twój interes0 wyszłam spod prysznica, przechodząc obok niego.
- Mój Boże, nawet nie masz pojęcia jak bardzo bym chciał żeby to była prawda. Naprawdę jesteś irytująca..I nawet jakbym nie chciał żeby to było prawdą. Ale niestety, to, co zrobisz, gdzie pójdziesz i co sobie pomyślisz, jest jak najbardziej moją cholerną sprawą. Żniwiarze zaczęli się jeszcze bardziej tobą interesować.
- Więc co robimy?
- Musimy udać się w pewne miejsce...

I Jak? Szczerze nie wiem na co go oceniam. Ale wiem, ze teraz wiele się będzie działo.
Przepraszam za zaniedbuje wasze blogi.. musze się wziąść w garść. Przepraszam za błędy. I za resztę. Jak mogliście zauważyć.. Paris.. Nie przyjaźni się z Kate. I tak po zostanie. Co do tej żniwiarki... to zdjęcie..ah.. musiałem je wrzucić :)

Pozdrawiam. Mike




6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię twoje opowiadania naprawdę masz talent ale tutaj trochę się zagalopowales bo to wygląda jakby on zmartwychwstał
      no ok że Kate go widzi ale inni to już przesada sorry ale to mnie strasznie razi jak jest duchem to niech nim będzie

      Usuń
  2. Hej :D Notka cudowna. Szkoda, że dziewczyny już się nie przyjaźnią... Serio szkoda... Mam dziwne wrażenie, że Michael w Twoim opowiadaniu... no nic.... poczekam, jak dalej rozwiniesz akcję. :) Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka :)
    Mnie sie tam bardzo to podoba i to bardzo. Nie mam jakiś wontów do tej historii wręcz przeciwnie jak czytam to mam banana na twarzy. To cudne naprawdę. Jesteś odważny, że takie rzeczy piszesz, ale ja to przyjmuje z ogromną sympatią. Już nawet nie mam stracha, chyba powodują to te rozmowy Mike i Heaven.
    Najlepszą terapią na ataki lęków jest właśnie staranie się przeciwstawić problemowi i powtarzać, że to nic strasznego. W jakimś stopniu Belive mi pomaga.
    Michael może poczuć się jak normalny zwyczajny w Świecie facet, może flirtować z każdą i nie musi martwić się, że za plecami ma stado paparazzi czy grono fanów - jest wolny.
    Martwie się o Katie, ale z takim flirtującym stażnikiem nic jej nie grozi.
    Czekam z niecierpliwością na nexta i Pozdrawiam. ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha! Michael Chrystus! Dla mnie bomba!
    Jezu. Mięknę. Chciałabym być na miejscu Kate. Co z tego, że jakieś gnoje chcą z niej wyssać duszę, ale ma Michaela! Naprawdę, nigdy nie lubiłam tego typu fabuły, ale Twoje opo jest genialne!
    No właśnie, wpadaj do nas, bo się poobrażamy!
    Życzę weny i pozdrawiam!
    P.S. Co Ty spaliłeś, żeby coś takiego wymyślić? XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Na początku chciałam przeprosić, że dopiero teraz czytam i pisze komentarz zwykle robie to zaraz po wstawieniu notki, ale miałam problem z internetem. Więc co do notki to świetna :-) Michael jest po prostu zajebisty. Nie ma to jak duch podrywa przyjaciółke swojej córki. Ale mi to nie przeszkadza to jest w tym opowiadaniu najfajniejsze a zarazem dziwne jakby na to nie patrzeć. Jak już powiedziałam uwielbiam takie rzeczy i mam nadzieję, że będzie ich więcej. Kate może być z Michaelem, będę po prostu szczęśliwa. ;-)
    Czekam z niecierpliwością na nexta. Jezu kocham to opowiadanie ( chociaż na początku miałam do niego wątpliwości), ale
    im dalej to robi się ciekawiej.
    Życzę weny i pozdrawiam.
    Basia.

    OdpowiedzUsuń