Dzis jak wszyscy wiemy bardzo smutny dzień, dla wszystkich fanów Michaela. I planowałem to już od dawna. Dziś dodam Prolog bo tak jakoś wypadło, ale to opowiadanie będę prowadził w lato zamian za Liberian Girl. Ostatnia część ( bo tak planuje) pojawi się na poczatku Września, wtedy też zacznę pisac Remember The Time. Natomiast dziś wrzucam to. Szczerze prolog napisałem trzy lata temu, a niedawno go znalazłem. Miałem też kilka notek co do tego. Pozmieniałem co nieco no i jest. Ale powiem od początku nie będzie tu żadnego cofnięcia w czasie, gdyż takie opowiadanie prowadzi jedna z blogerek, którego bloga polubiałem i nie chce by było, że ' zgapiam'. Więc.. fabuła będzie inna i będą całkiem inni bohaterowie( Możecie ich zobaczyc w nagłówku) i w stronie Believe In Ghost.
No nic zapraszam do czytania. Piosenka do notki.
Szepty, kroki, cienie podążające za tobą? Czy kto kolwiek to
zauważa? Nikt nie zwraca na takie coś uwagi, bo niby, po co. Czasem słyszymy jakiś
szept tuż przy naszym uchu, ale wmawiamy sobie, że to zwykłe przesłyszenie..
Lecz czy jest tak naprawdę? Duchy.. To stwory do straszenia niegrzecznych
dzieci. Umarły to umarły. Koniec kropka.
Takie przypuszczenia miałam do niedawna.
Od kiedy zaczęły się dziać te wszystkie rzeczy.. Zaczęło się o wiele wcześniej,
ale teraz to wszystko się nasiliło. W 2009 roku zmarł ojciec mojej największej
przyjaciółki. Paris Jackson. Zapewne wszyscy słyszeli o śmierci jej ojca.
Miałam to szczęście, że mogłam go poznać. Nawet mieszkałam z nimi przez pół
roku... Michael Jackson zawsze okazywał się dla mnie wsparciem. Mogłam
rozmawiać o nim o wszystkim. Pomimo iż nie byłam jego prawdziwym dzieckiem. Był
dla mnie jak ojciec, wujek, brat.. Wiele określeń mogłabym użyć. Dzięki niemu
wierzyłam, że w życiu mogę być naprawdę kimś. Niestety po jego śmierci.. Nie
dałam rady. Razem z Paris załamałyśmy się... Ona próbowała się nawet zabić... Na
szczęście ją odratowali. Niestety... Nie jestem jej całkowicie pomóc. Nie zastąpię
jej go... Nic nie pomoże, żeby ta rana się zabliźniła...Nie po stracie takiej osoby,
jaką był Michael Jackson.
Co do Paris.. Po tych kilku latach już
trochę lepiej z nią. Stara się normalnie żyć i być wsparciem dla Blanketa. Nie
jest mi łatwo, ale też staram się być silna. Pokazać, ze na mnie może
polegać... I już prawie się nam udało osiągnąć spokój.. Zacząć żyć, gdy zaczął
się prawdziwy koszmar. Na każdym kroku ktoś nas obserwuje.. Wręcz wgapia się w
nas. Czasem w nocy jak jesteśmy u niej budzą nas kroki, skrzypienie podłogi,
powiew wiatru... Naprawdę da się przez to oszaleć.
Przez te wszystkie zdarzenia nasze nocne
wymykanie się do klubów zostało zakończone. Wyobraźcie sobie takie coś:
Wracacie sobie spokojnie do domu, ciemną
nocą przez puste ulice. Jest kompletna cisza. Nawet wiatr boi się poruszać
liśćmi.. Gdy nagle słyszysz kroki, cichy oddech i głośne bicie serca. Odwracasz
głowę i czujesz chłód, wgryzający się w twoje ciało aż do kości,.. Ale nie takie
chłód, jaki jest na dworze.. Tylko od człowieka... Wszystko wydaje się całkiem
normalne, gdy zauważasz ruch.. Ledwo, co dostrzegalny, ale.. jest cień, podążający
za tobą w krok krok. Obserwujący cię, gdy ty smacznie śpisz i nie wiesz, ze on
jest obok. Zastanów się.. Czy zdarzyło ci się kiedyś, że coś obudziło cie w
nocy.. Jakieś jakby szarpnięcie... A tak naprawdę nikogo nie było?
Poczułaś chłód, który sprawił, że, pomimo iż jesteś otulona ciepłą kołdrą
zaczynasz drzeć. Serce bije ci jak szalone... On to wie... Zna twoje myśli... Przed
nim nie uciekniesz. Dopadnie cię prędzej czy później...
Siedziałam z Paris u niej w pokoju.
Przeglądałyśmy film, który nagrała wraz z swoim rodzeństwem, zwiedzając
ostatnio Neverland.
- Tam jest tak cudownie. Pamiętam jak
cudownie się tam mieszkało...
- Tak... To były cudowne czasy..
- Pamiętam jak miałyśmy razem pokój... Jak
z tatą graliśmy w Monopoli.. Razem żartowaliśmy- wspominając o ojcu
posmutniała. Ja też poczułam się dziwnie.. Pusta.. Tak.. Czegoś mi brakowało. Może
wsparcia z jego strony. Kiedyś umiał mnie wesprzeć i rozśmieszyć nawet jak
miałam największego doła.- Ciekawe jakby to było, jakby on żył.
- Byłby dumny, że ma takie dzieci.. I
byłby zazdrosny o Masona.
- ta.. Pamiętam" Będę wypędzał twoich
chłopców oknami i drzwiami jak mi się nie spodobają". Jak myślisz na serio
by to zrobił?
- jakby chodziło o jego ukochaną
córeczkę... Wiesz miałby rywalizację.. Nie byłby już najważniejszym facetem w
twoim życiu- oświadczyłam.- Byłby tobą zachwycony.
- A o tobie, co mam powiedzieć? Miał bzika
na twoim punkcie i coś czuje, że jakby miał teraz 19 a ty te swoje szesnaście
mielibyście romans.
- My?
- A niby, czemu by nie? Nie podoba ci się?
- Był przystojny..Ale to twój ojciec?
- Przecież nic nie mówię...Zobaczysz
spotkasz swojego księcia- powiedziała z uśmiechem.
- Księcia na białym koniu hę?- Mruknęłam spuszczając głowę- Ciekawe,
kiedy.. Mój książę- zrobiłam króliczki w powietrzu- Przybędzie.
- No wiesz.. Jak chcesz..
- Nawet się nie waż mnie próbować swatać..
- Niby, czemu?
- Ostatnio źle to sie skończyło?
- Okej Josh to pajac, ale wydawał mi się
miły... Tym razem miałam na myśli Prince'a.
- Lepiej nie- Paris, pomimo iż się przyjaźniłyśmy
nie wiedziała o mojej fascynacji jej bratem, gdy miałam osiem lat. On miał
dziesięć, ale wydawał się dla mnie cholernie męski. O moim uczuciu do Prince'a
wiedział tylko Michael... Zabrał tę tajemnicę ze sobą do grobu. Dotrzymał
słowa, że nikomu nic nie powie.
- Jak wolisz..
- Cześć dziewczyny, co robicie?- Do środka
weszła Pani Katherine. Babcia Paris. Uśmiechnęłyśmy się do niej.
- Pokazuje Kate film, który nagrałyśmy...
- Powinniście się raczej uczyć do szkoły..
- Szkoła nie zając nie ucieknie- mruknęła
Paris przewracając oczami- Z resztą koło mnie siedzi prawdziwy kujon- szturchnęła
mnie łokciem.
- hej! Co to miało znaczyć?- Oburzyłam
się.
- Wiesz Paris, dobrze się uczyć to nic
złego. Na przykład twój tato uwielbiał się uczyć.
- tata i nauka?
- Nom.. Twój ojciec zdawał 89 roku szkołę..
Bo waszym wieku nie mógł. Pokochał naukę, a z książkami siedział cały czas.
- Normalnie jak Kate.
- Książka pozwala mi się oderwać od
rzeczywistości- mruknęłam nieśmiało.
- Jakbyś była córką Michaela, to bym
powiedziała, że jesteś jak cały ojciec.. Ale w takim przypadku.. Jesteś bardzo
do niego podobna.
- Może o czymś nie wiemy..
- Paris- rzuciłam przewracając oczami- Nie
podejrzewaj swojego ojca o takie rzeczy.
- No, dobra nic nie mówię. Milczę jak
grób... Hymn naszła mnie ochota na obejrzenie Ghost'a od taty.. Co ty na to?-
Popatrzyła na mnie.
- Naoglądacie sie tych filmów a potem nie
umiecie spać.
- to nie przez filmy- Paris przygryzła
wargę. Ona też się obawiała. Dziś pierwszy raz od dawna nie czujemy się
obserwowane.
- No, ale mniejsza.. Jedziemy do Janet.. Jedziecie
z nami.
- Zostaniemy..
- To będziecie z Princem i Tito- uśmiechnęła
się i wyszła- Nie siedźcie za długo przed tym laptopem.
- Dobrze babciu..
- Do widzenia.
- Pa dziewczyny- wyszła z pokoju
zostawiając nas same.
- Naprawdę uważasz mnie za kujonkę?
- Eee.. Taką małą. Musisz gdzieś
wychodzić. Na przykład.. Pamiętasz, ze nie było imprezy na Walentynki, co nie..
Patrice i reszta urząd walentynki w lokalu jej mamy.
- Po pierwsze nie obchodzę walentynek. Dwa
one były 14 lutego. Pomyliły się im daty.
- Oj no weź.. To są spóźnione walentynki, ale będą cudowne.
- Nie wiem.. Nie przepadam za
walentynkami...
- Maruda- fuknęłam pod nosem słysząc to.
- Kto był z wami w Neverlandzie?- Zagadnełam
wesoło zmieniając temat.
- No my, ciocia Janet i Babcia...Ale
czułam tam obecność taty- oświadczyła wesoło- Tęsknie za nim. Nagle się
wyprostowałam i przełknęłam głośno ślinę.
- Paris.
Hymn?
- Cofnij i zatrzymaj.. Do 26 minuty.
- Równo?- Pokiwałam głową. Wykonała moje
polecenie.- Co jest kate?
Palcem wskazałam na rozmazaną postać.
- kto to jest?
- Nie mam pojęcia.. Nikogo takiego nie
widziałam... Nie było tam go prędzej- powiedziała nerwowo.- Co jeśli to?.
- Powiesz duch a walnę cię z poduszki.
- Daj sobie przegadać Kate.. To duch.. Nie
ma innego rozwiązania. To go widziałaś ostatnio w kuchni.. Jak w nocy wróciłaś
po imprezie- wyczytała odpowiedź z mojej twarzy.
- Nawet, jeśli to skąd możemy mieć
pewność, ze to twój tato..
- Kiedyś słyszałam.. źe duchy da sie wyłapać
w nocy na filmach, i na zdjęciach.. Ale nie tylko w nocy...I.. Da sie usłyszeć
ich głos na dyktafonie, jak puści się nagranie od tyłu.
- Masz dyktafon?
- Prince ma- popatrzyłyśmy się na siebie,
po czym zerwałyśmy się na równe nogi.
- Prince daj dyktafon- wparowałyśmy do
jego pokoju. Siedział z jakąś laską na łóżku, a gdy nas usłyszał odskoczyli od
siebie. Widziałam jak naciąga sweter, który " przypadkowo" się podwinął
do góry. Przewróciłam oczami, i oparłam się o framugę drzwi.- Daj dyktafon-
powtórzyła Paris.
- Po jaka cholerę?
- Musimy coś sprawdzić.- Poszedł po dyktafon,
po czym podał go swojej siostrze.
- I następnym razem się puka.
- Następnym razem podniecajcie się w nocy-
Paris wybuchła śmiechem. Dziewczyna Prince'a spaliła buraka, a ten zrobił
oburzoną minę- Może jest ściana, ale słychać jęki i westchnienia.
- zawsze jesteś taka rozgadana.
- A co boli cię szczerość? Okej zamknę
się.. Po prostu ucisz swoją dziewczynę.. Nie wiem daj jej zatyczkę do ust, ..
lub zaklej jej je taśmą.
- Kate ma rację.. To robi u mnie odruchy
wymiotne.
- Wy..- Zaczął.
- Wiesz, co Prince.. Nie martw się... Z
wiekiem będziesz lepszy.. Jest dla ciebie nadzieja... Może będą z ciebie
ludzie- oświadczyła Paris i wymaszerowała z pokoju.
- Sandro zaczekaj- rzucił do swojej
laluni.
Wszedł razem z nami do pokoju Paris.
- Po jaką cholerę wam dyktafon..?- Oparł
się o ścianę zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Zaraz się dowiesz.. Jak sie się puszcza
to do tyłu?- Prince jej pokazał. Wtedy puściłyśmy nagranie od 25 minuty. Było
słychać śmiechy, szmery.. Gdy usłyszeliśmy dość chrypliwy głos..
- Tęskniłaś..?- Zatrzymałyśmy
nagranie.
- Kto to?- Zaciekawił sie Prince siadając
obok.- Normalnie tego nie słuchać.
- Ty nam powiedz, znasz o tę osobę-
pokazałam mu na filmie.
- Nikogo takiego tam nie było.
- Paris masz same zdjęcia- pokiwała głową.
Wyszukała na komputerze zdjęcie i je przybliżyła w tym samym czasie puszczając
nagranie.
- Tęskniłaś córeczko...
Popatrzyliśmy po sobie. Tylko jedna osoba
ma taki głos. I tylko jedna osoba może straszyć w Neverlandzie.
- Tato? To ty?- Spytała Paris patrząc na
rozmazaną sylwetkę na zdjęciu.
Przepraszam. za błędy. Dzis niestety smutna data.
Dziś jak już napisałem powyżej smutny dzień, ale nie oznacza to, że mamy siedzieć pod kocem i płakać. To nic nie da... Michael był i na zawsze będzie przy każdym jego fanie. On czuwa nad nami.. i w ciężkiej chwili chociaż my go nie widzimy po prostu jest. Michael nie chciałbyśmy się załamywali. Każdego z nas bardzo kochał.. i gdy jego fani cierpieli.. on też cierpiał. Może to dziwnie zabrzmi.. bo czasem mam tak, że weżmie mnie coś i zrobi mi się przykro ( z jego powodu)... ale czuję się tak.. jakby on cały czas żył. Wyobrażam sobie, ze siedzi z ( już dorosłym Princem, i prawie pełnoletnią Paris) oraz Blanketem, grajac w jakaś grę i po prostu dobrze się bawiąc.
To że nie nie śpiewa i nie występuje nic nie oznacza. Ważne jest to, ze jest przy nas duchem.
Nie zapominajmy o nim. Bo był cudownym człowiekiem. Jego życie skończyło się za szybko.. niestety...ale w naszych sercach będzie żył na zawsze.
Pozdrawiam. Mike
O Boże. To było..
OdpowiedzUsuńNie mam słów po prostu. Zajebiste. Przez cały rozdział miałam ciary i obracałam się co chwile za siebie, serio. (ale jestem głupia, ale to tylko oznacza, że nieźle się przestraszyłam, a przecież to o Michaelu,to nie powinnam się strachać :-) ) Bałam się jak cholera, wszystko miałam przed oczami, jakbym horror oglądała. Dawaj szybko następną część tego cuda. No takiego opowiadania jeszcze nie czytałam.
Weny i pozdrawiam serdecznie.
Basia.
Człowieku... Ja tej nocy teraz nie zasnę.
OdpowiedzUsuńTo jest jak horror!
Weź mnie nie strasz...
To zdjęcie... Bosz...
Chcę więcej....
Błagam! Chcę więcej!
Pozdrawiam i życzę weny.
Susie.
Jejku aż czułam coś za plecami....
OdpowiedzUsuńPowiedz mi jak ja teraz będę spała w nocy? Mi zawsze coś trzeszczy.
Smutna data...... Ale jakoś tak tylko przechodzę falami smutno.... Mniej smutno... I tak w kółko.
Tylko fakt dzień mi oczy łzawią. Teraz mi smutno.... :( :'(
Pozdrawiam
Hejo :)
OdpowiedzUsuńZaczne od podziękowania za bardzo, ale bardzo miły komentarz pod Epilogiem do Give. Dostałam przez Ciebie zapalenia oków i ryczałam. Ola potwiedzi bo gadałam z nią na skajpaju. Za słodziłeś, ale umocniłeś i dałeś tego kopa do działania i bardzo bardzo bardzo Ci dziękuje za tak miłe słowa. Teraz przejde do notki. Ojjjjj dobrze, że wczoraj tego nie przeczytałam bo do końca bym się zdołowała.. Ohh God .. Ile bym dała, żeby usłyszeć głos Michaela, żeby poczuć Go na własnej skórze. Przy piosence You are not alone dzieją się u niektórych fanek zjawiska paranormalne.. Nie miałam nigdy takiego czegoś *zaraz mnie uznasz za wariatke* ale w zeszłe wakacje zobaczyłam ciemną postać na ścianie podczas słuchania Mike i to jest strasznie chore, ale umacnia mnie to w przekonaniu jak to powiedziałeś, że jest przy każdym fanie i czuwa. Notka cuudowna, ale no stracha się najadłam, najlepsza scena z Princem i jego lasią xD. Czekam na kolejne notki. Pozdrawiam ~MeryMJ
Chyba ktoś jest w moim pokoju, do cholery!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie mnie zmrozilo, ale jest świetne! Nie wiem co pisać mój drogi, po prostu czekam na następne jak najszybciej i życzę weny!
Pozdrawiam
(Chyba obserwowana) Alex ;))
Nigdzie nie widzę zakładki ze SPAMem, więc poinformuje tutaj ;)! U mnie nowa! Whatever Happens http://whatever-happens-dont-let-go-of-my.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie ;)