wtorek, 30 czerwca 2015

Believe In Ghost, Section 1

No i wrzucam pierwszą część. Szczerze.. pisząc je.. mam banana na ustach. Zawsze kochałem horrory, a Ghost zainspirował mnie do napisania właśnie tego opowiadania.
No nic zapraszam do czytania.

- Duchy nie istnieją Paris!- Wykrzyknął Prince krążąc nerwowo po pokoju.- To nie tato! On nie żyje! Pogódź się z tym!
- Nie wrzeszcz na mnie! Jesteś ślepy.. To zdjęcie taty. Podaj mi, chociaż jedna osobę, która ma taki głos i tak wygląda.
- Paris to nie nas ojciec.
- Już o nim zapomniałeś?- Zapytała z wyrzutem.- Jak mogłeś?
- Nie kłóćcie się- szepnęłam nieśmiało.

- Cicho bądź- upomnieli mnie jak jakiegoś małego bachora. Wyobraziłam sobie minę Michaela, patrzącą na mnie jakby to usłyszał.
A ja siedziałam grzecznie na łóżku po turecku patrząc się w zaparowaną szybę. Było lato, więc nie powinien być taki mróż.
- Paris nie mów tak do mnie.. Jestem twoim starszy bratem.
- Nie kochasz już taty.. Po ludzku zapomniałeś.
- Nie zapomniałem i nie zapomnę! Kocham go. I cholernie mi go brakuje-, podczas gdy oni prowadzili zawziętą rozmowę, moja uwagę przykuł ciekawy wzorek na szybie. Powiodłam wzrokiem wzdłuż ściany. To było fascynujące. Z jednej strony przerażające, ale z drugiej magiczne. Patrzyłam na mroźną koronkę pnącą się po ścianie. Setki białych linii przeplatało się i dzieliło robiąc fascynujące wzory.
- Paris..- Szepnęłam dotykając drżącej wargi.- Szyba..- Popatrzyła na nią i wciągnęła powietrze.
Na szybie był napis.
Możecie Przestać?
- Ha! To Tato!
- Jesteś chora!- Warknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Paris odwróciła się i rzuciła się obok mnie na łóżko.
- Nienawidzę go!- Krzyknęła w poduszkę.- Dlaczego on nie wierzy w tatę?
- Nie płacz. Może Prince..
- Nie kończ- usiadła obok mnie.- Cholernie tęsknie za tatom.
- Wiem.
- Dlaczego on?! Tak strasznie mi go brak- zaczęła płakać. Przytuliłam ją- Chciałabym... Zobaczyć go, chociaż na chwilę..Czy to aż tyle?- Spojrzała na mnie zapłakana.
- Nie- szepnęłam spuszczając głowę.
- Mój tatuś- podniosła głowę i spojrzała na plakat. Ja też zaczęłam płakać.- Kochany tatuś.. On wiedział jak nam pomóc.. Zapewne teraz wszedłby tu.. I powiedział, że nie mamy płakać. Bo życie jest za krótkie, żeby marnować je na łzy.
- Ale dodałby też, że czasem trzeba popłakać. Czasem to pomaga.
- Tak strasznie chciałabym go zobaczyć!


- Ja też...Też za nim tęsknie- przyłożyłam twarz do jej włosów.
- Dlaczego jego życie musiało skończyć się tak szybko? Dlaczego?
- Bo los nas nienawidzi i daje nam w kość- wyszeptałam.- Los to pieprzony dupek!
- Zgadzam się w stu procentach- mruknęła Paris, siadając po turecku. Spad bluzki wyciągnęła krzyżyk, który dostała od swojego ojca. Przyłożyła go do ust i pocałowała.

- Chodź. Nie będziemy tu siedzieć- mruknęłam wycierając zły z policzków. Pokiwała głową i wstała z łóżka. Skierowałyśmy się w stronę wyjścia, gdy usłyszałyśmy, że coś spada na łóżko. Odwróciłyśmy się, Paris podeszła do łóżka.

- Co to?
Popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- To nasze zdjęcie. Z tobą, ze mną, tatusiem, Blanketem, i tym Baranem, który pieprzy się z Sandrą- oświadczyła uśmiechając się pod nosem- To były cudowne czasy... Szczęśliwe.
- Paris chodźmy stąd.
- Tak..Zaraz.. Chwila moment.. Ono wisiało tam!- Palcem wskazała na przeciwną ścianę.
- Może spadło?
- I przeleciało pokój- popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Wiatr je przeniósł.
- Kate jesteś prawdziwym kujonem i wiesz, ze zdjęcie jest za ciężkie..
- Magia.
- W Magię wierzysz a w duchy nie?
Otworzyłam usta by coś powiedzieć, lecz po chwili je zamknęłam, bo się rozmyśliłam.
- Chodź, zrobiło się tu dziwnie zimno.
- Bo tata tu jest! Słyszysz..
- Nic nie słyszę.
- Zdaje ci się. Proszę Paris chodźmy stąd!- Powiedziałam przerażona.
- Boisz sie?
- tak! Boje. Możemy iść..
- Wielka nieustraszony fanka horrorów się boi.
- Horrory to jedno, a uczestniczenie w nim to całkiem inna sprawa!- Krzyknęłam zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Kate, jeśli to tato, nie skrzywdzi nas.
- Skąd wiesz, ze to on! Nie mamy tej pewności- otwierała usta- I nie chce się przekonać!
- Ale.
- Okej. Zostań sobie tu! Ja spadam. Nie chce być zabawką dla ducha, który znalazł sobie rozrywkę- powiedziałam zirytowana. Nałożyłam na siebie kurtkę- Nie jesteśmy tu bezpieczne.- Dodałam i wyszłam. Zbiegłam po schodach, a po chwili usłyszałam jak Paris zbiega za mną.
- zaczekaj.
- Ale co się dzieje, już nie chcesz bawić się w pogromczynię duchów?
- Przestań mówić z sarkazmem.
- Paris boje się.. Ty się nie boisz? Jakiś duch na nas po ludzku poluje. Nie ma przed nim ucieczki. Ducha nie pokonasz.. Z resztą nie da się walczyć, z czymś, czego nie widzisz. I skoro twój ojciec nawiedza Neverland, co robiłby tu?
- Może się stęsknił.
- Trzymajcie mnie Bogowie..Przypomnij sobie wszystko...Czy by twój ojciec chciał nas skrzywdzić? Nie, on postraszyłby trochę i znikł, a nie cięgle śledził nas!
- To, co robimy?
- Ja idę się przejść. Nie chce być przekąską dla niewidzialnej zmory.
- Idę z tobą.

Wyszłyśmy niezauważone przez Prince'a. Może słyszał naszą kłótnię, ale miał " ważniejsze" sprawy niż nasze przekrzykiwanie się. Tak jak mówiłam wyszłyśmy na dwór, tyle, ze ciekawy był fakt, że na dworze było ciepło jak cholera i ledwo człowiek umiał oddychać, a w pokoju Paris, było z - 10 stopni.
- Za miesiąc będzie rocznica śmierci taty- szepnęła wkładając ręce do kieszeni.

- Minęło 5 lat- mruknęłam- Szybko to zleciało.

 - Zgodzę się. Ale to przez szkołę. Daje nam w kość.
- Ta mam dość mundurków, i z dwa tysiące zasad.
- Kto normalny tego przestrzega.
- Powiedz mi Paris poznałaś kiedykolwiek jakąś całkiem normalną osobę?- Spytałam biorąc łyk soku.
- Ty jesteś tak tyci tyci normalna.
- Dzięki. Za to ty nienormalność masz we krwi.
- Tak wiem. 
Roześmiane szłyśmy przez miasto, gdy nagle przeszłyśmy koło sklepu muzycznego, gdzie był plakat z Michaelem.
- Kate wiem, ze miałyśmy zapomnieć, chociaż na chwilkę, ale... Poszłybyśmy na grób do taty?
- Myślę, ze dobrze nam to zrobi.. I zawsze możemy odkopać ciało twojego taty by upewnić się, czy jest w grobie.
- Ej to jest myśl- odparła z uśmiechem.
***
Zapaliłyśmy znicze, i dałyśmy kwiaty. Nie było łatwo stać nad grobem Michaela. Był dla mnie jak ojciec, wujek i brat. Zawsze mogłam na niego polegać.
Po chwili przeżegnałyśmy się.
- Nawet nie wiesz jak nam ciebie brakuje, tato- mruknęła Paris.- Prince stał się cholernie nieznośny.
 Nie zdziwię się jak zrobi sobie dziecko.
- Paris.
- Kate taka jest prawda.
- Nie chodzi mi o to. Ktoś się nam ciągle przygląda. Jakiś grabarz znasz gościa.
- Gdzie?
- Za nami.- Odwróciła się i popatrzyła chwilę na niego, po czym rzuciła.
- Spadamy.
- Ta.. Zbliża się dwudziesta pierwsza.
- kto normalny chodzi o tej godzinie na cmentarz?- Zapytała, Paris.
- Jak to, kto? My.
- Fakt.
Dokoła zrobiło sie całkiem ciemno i zaczęło grzmieć. Powiem tak, jeśli ktoś ma słabe nerwy.. Nie powinien przychodzić po zmroku, albo w zimnę o późniejszej godzinie na cmentarz. Przechodzisz koło miliona pomników,..Jest całkiem pustko... A jakiś powalony grabarz siedzi ci na ogonie. 
' Czuje się jak w horrorze'.
- Kate gdzie on jest?
Rozejrzałam się dokoła. Byłyśmy całkiem same. Zobaczyłam bramę, i zaskoczył mnie fakt, ze drzwiczki nie są otwarte. Podbiegłam do nich i nacisnęłam na klamkę, po czym je pchnęłam. Nawet się nie ruszyły.
- Co jest?
- Zamknięte- szepnęłam a po plecach przeszedł mi zimny dreszcz.
- Czyli spędzimy noc na cmentarzu.
- Chcesz?
- Nie.. Czekaj zadzwonię do Prince'a- wyciągnęła telefon i wybrała numer chodząc nerwowo.- Nie odbiera.. I cholera.. Padł mi telefon.
- Ja swojego nie wzięłam.
- No, nie..
- Spokojnie, Paris, jest drugie wyjście..
- Nie.. Powiedz, ze żartujesz.. Tamto wyjście prowadzi to pusto stanu... Do tej opuszczonej fabryki.. Będziemy musiały przez nią przejść, by wyjść.
- Wolisz, spędzić noc wśród trupów? I Nagrać nową wersję Thrillera?
- Prowadź- powiedziała głośno przełykając ślinę. Wypuściłam powietrze i rzuciłam:
- Chodźmy.

Nigdy bym nie podejrzewała, że będziemy musiały iść przez ta opuszczoną fabrykę. Ona w dzień sprawia, ze drżę ze strachu, a co dopiero w nocy, w burzy. Naprawdę szukałyśmy guza.
Szłyśmy wzdłuż alejek, droga do tamtego wyjścia była cholernie długa...I zapadł całkowicie mrok. Drżałam ze strachu i niepokoju. Czułam, ze nie jesteśmy same, i to będzie cud, jeśli przeżyjemy. Paris szła cicho. Na pewno obwiniała się, ze wpadła na pomysł pójścia na cmentarz o późnej porze.
- Paris powiedz coś.
- Przepraszam. Prince ma racje. Szukam guza. Taty tu nie ma.. A to zdjęcie.
- Nic nie mów... Chodź.

W końcu znalazłyśmy drzwiczki, były otwarte. Wypuściłam powietrze i wyszłam i zaczekałam na Paris. Otuliła się płaszczem i spuściła głowę. Popatrzyłam na opuszczony budynek. Był okropny, połowa była zburzona...Zerknęłam na Paris, popatrzyła na mnie. Miała w oczach łzy.
Weszłyśmy do środka, rozglądając się dokoła. Było słychać tylko nasze kroki i głośne oddechy, które zamieniały się w kłębki dymu, gdy wypuszczałyśmy powietrze. Wargi drgały mi z zimna i ze strachu, ledwo utrzymywałam się na nogach.
- dziwnie tu- mruknęła Paris.
- Bardzo dziwnie- szepnęłam. Popatrzyłam na pokrywające się szyby szronem. Wtedy poczułam zimny dreszcz. Takie same coś było u Paris w pokoju.
- Słyszałaś?
- Co.
- Płacz dziecka- szepnęła Paris..- I jakby słowa.. mamo.. Gdzie jesteś?
- Paris nie strasz mnie do cholery- syknęłam wchodząc do wąskiego korytarza.
- Jak właściwie została zniszczona ta fabryka?- Zagadnęła Paris.
- To było w 1914.. Podobno był jakiś wybuch, dlatego połowa jest zwalona.
- Był ktoś tu?
- Zginęło 170 osób- powiedziałam podchodząc do okna.- Wtedy powstał ten cmentarz.
- A Forest Low..
- Powstał później... Te dwa cmentarze zostały połączone, tyle, że w tej lepszej " okolicy" zostały pochowane gwiazdy.-Wyjaśniłam.
- Skąd tyle wiesz?
- ja w przeciwieństwie do ciebie odrabiam lekcje na historię- mruknęłam i wystawiłam jej język.
- No wiesz ty, co- dała mi sójkę w bok. Na chwilę na naszych twarzach pojawił się uśmiech, lecz po chwili powróciło przerażenie.
 Weszłyśmy do jakiegoś korytarza, wtedy usłyszałyśmy dziewczęcy głosik i ciche śpiewanie. Rozejrzałam się dokoła, podczas gdy Paris wyprostowała się i stanęła jak wryta.
- kate- poklepała mnie po Ramieniu.
- Co?
Drżącym palcem wskazała przed siebie.

W kacie siedziała jakaś dziewczynka, a słysząc, ze idziemy wstała. Myślałam, ze mam zwidy. Była ona cała przezroczysta. Rozejrzała się i wtedy popatrzyła prosto na nas, uśmiechnęła się i powiedziała:


- Pobawimy się?


Hej wiem, że dziś miała być kolejna Liberian Girl, ale musiałem wrzucić tą. Nie dawała mi spokoju, do tego Angie i Michael zadziałali mi na nerwy, ale jutro znów Liberian, a po jutrze Believe In Ghost. Szczerze jakbym miał oceniać ten rozdział... dałbym trzy.
Przepraszam za błędy.
Pozdrawiam. Mike

czwartek, 25 czerwca 2015

Do You Believe In Ghost; Prolog

Hej. Wiem, że wczoraj miała się pojawić nowa z TMBGITW , ale wzieło mnie na napisanie Liberian Girl.
Dzis jak wszyscy wiemy bardzo smutny dzień, dla wszystkich fanów Michaela. I planowałem to już od dawna. Dziś dodam Prolog bo tak jakoś wypadło, ale to opowiadanie będę prowadził w lato zamian za Liberian Girl. Ostatnia część  ( bo tak planuje) pojawi się na poczatku Września, wtedy też zacznę pisac Remember The Time. Natomiast dziś wrzucam to. Szczerze prolog napisałem trzy lata temu, a niedawno go znalazłem. Miałem też kilka notek co do tego. Pozmieniałem co nieco no i jest. Ale powiem od początku nie będzie tu żadnego cofnięcia w czasie, gdyż takie opowiadanie prowadzi jedna z blogerek, którego bloga polubiałem i nie chce by było, że ' zgapiam'. Więc.. fabuła będzie inna i będą całkiem inni bohaterowie( Możecie ich zobaczyc w nagłówku) i w stronie Believe In Ghost. 
No nic zapraszam do czytania. Piosenka do notki.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Szepty, kroki, cienie podążające za tobą? Czy kto kolwiek to zauważa? Nikt nie zwraca na takie coś uwagi, bo niby, po co. Czasem słyszymy jakiś szept tuż przy naszym uchu, ale wmawiamy sobie, że to zwykłe przesłyszenie.. Lecz czy jest tak naprawdę? Duchy.. To stwory do straszenia niegrzecznych dzieci. Umarły to umarły. Koniec kropka.

Takie przypuszczenia miałam do niedawna. Od kiedy zaczęły się dziać te wszystkie rzeczy.. Zaczęło się o wiele wcześniej, ale teraz to wszystko się nasiliło. W 2009 roku zmarł ojciec mojej największej przyjaciółki. Paris Jackson. Zapewne wszyscy słyszeli o śmierci jej ojca. Miałam to szczęście, że mogłam go poznać. Nawet mieszkałam z nimi przez pół roku... Michael Jackson zawsze okazywał się dla mnie wsparciem. Mogłam rozmawiać o nim o wszystkim. Pomimo iż nie byłam jego prawdziwym dzieckiem. Był dla mnie jak ojciec, wujek, brat.. Wiele określeń mogłabym użyć. Dzięki niemu wierzyłam, że w życiu mogę być naprawdę kimś. Niestety po jego śmierci.. Nie dałam rady. Razem z Paris załamałyśmy się... Ona próbowała się nawet zabić... Na szczęście ją odratowali. Niestety... Nie jestem jej całkowicie pomóc. Nie zastąpię jej go... Nic nie pomoże, żeby ta rana się zabliźniła...Nie po stracie takiej osoby, jaką był Michael Jackson.

Co do Paris.. Po tych kilku latach już trochę lepiej z nią. Stara się normalnie żyć i być wsparciem dla Blanketa. Nie jest mi łatwo, ale też staram się być silna. Pokazać, ze na mnie może polegać... I już prawie się nam udało osiągnąć spokój.. Zacząć żyć, gdy zaczął się prawdziwy koszmar. Na każdym kroku ktoś nas obserwuje.. Wręcz wgapia się w nas. Czasem w nocy jak jesteśmy u niej budzą nas kroki, skrzypienie podłogi, powiew wiatru... Naprawdę da się przez to oszaleć. 
Przez te wszystkie zdarzenia nasze nocne wymykanie się do klubów zostało zakończone. Wyobraźcie sobie takie coś:
Wracacie sobie spokojnie do domu, ciemną nocą przez puste ulice. Jest kompletna cisza. Nawet wiatr boi się poruszać liśćmi.. Gdy nagle słyszysz kroki, cichy oddech i głośne bicie serca. Odwracasz głowę i czujesz chłód, wgryzający się w twoje ciało aż do kości,.. Ale nie takie chłód, jaki jest na dworze.. Tylko od człowieka... Wszystko wydaje się całkiem normalne, gdy zauważasz ruch.. Ledwo, co dostrzegalny, ale.. jest cień, podążający za tobą w krok krok. Obserwujący cię, gdy ty smacznie śpisz i nie wiesz, ze on jest obok. Zastanów się.. Czy zdarzyło ci się kiedyś, że coś obudziło cie w nocy.. Jakieś  jakby szarpnięcie... A tak naprawdę nikogo nie było? Poczułaś chłód, który sprawił, że, pomimo iż jesteś otulona ciepłą kołdrą zaczynasz drzeć. Serce bije ci jak szalone... On to wie... Zna twoje myśli... Przed nim nie uciekniesz. Dopadnie cię prędzej czy później... 

Siedziałam z Paris u niej w pokoju. Przeglądałyśmy film, który nagrała wraz z swoim rodzeństwem, zwiedzając ostatnio Neverland.
- Tam jest tak cudownie. Pamiętam jak cudownie się tam mieszkało...
- Tak... To były cudowne czasy..
- Pamiętam jak miałyśmy razem pokój... Jak z tatą graliśmy w Monopoli.. Razem żartowaliśmy- wspominając o ojcu posmutniała. Ja też poczułam się dziwnie.. Pusta.. Tak.. Czegoś mi brakowało. Może wsparcia z jego strony. Kiedyś umiał mnie wesprzeć i rozśmieszyć nawet jak miałam największego doła.- Ciekawe jakby to było, jakby on żył.
- Byłby dumny, że ma takie dzieci.. I byłby zazdrosny o Masona.
- ta.. Pamiętam" Będę wypędzał twoich chłopców oknami i drzwiami jak mi się nie spodobają". Jak myślisz na serio by to zrobił?
- jakby chodziło o jego ukochaną córeczkę... Wiesz miałby rywalizację.. Nie byłby już najważniejszym facetem w twoim życiu- oświadczyłam.- Byłby tobą zachwycony.
- A o tobie, co mam powiedzieć? Miał bzika na twoim punkcie i coś czuje, że jakby miał teraz 19 a ty te swoje szesnaście mielibyście romans.
- My?
- A niby, czemu by nie? Nie podoba ci się?
- Był przystojny..Ale to twój ojciec?

- Przecież nic nie mówię...Zobaczysz spotkasz swojego księcia- powiedziała z uśmiechem.
- Księcia na białym koniu hę?- Mruknęłam spuszczając głowę- Ciekawe, kiedy.. Mój książę- zrobiłam króliczki w powietrzu- Przybędzie.
- No wiesz.. Jak chcesz..
- Nawet się nie waż mnie próbować swatać..
- Niby, czemu?
- Ostatnio źle to sie skończyło?
- Okej Josh to pajac, ale wydawał mi się miły... Tym razem miałam na myśli Prince'a.
- Lepiej nie- Paris, pomimo iż się przyjaźniłyśmy nie wiedziała o mojej fascynacji jej bratem, gdy miałam osiem lat. On miał dziesięć, ale wydawał się dla mnie cholernie męski. O moim uczuciu do Prince'a wiedział tylko Michael... Zabrał tę tajemnicę ze sobą do grobu. Dotrzymał słowa, że nikomu nic nie powie.
- Jak wolisz..
- Cześć dziewczyny, co robicie?- Do środka weszła Pani Katherine. Babcia Paris. Uśmiechnęłyśmy się do niej.
- Pokazuje Kate film, który nagrałyśmy...
- Powinniście się raczej uczyć do szkoły..
- Szkoła nie zając nie ucieknie- mruknęła Paris przewracając oczami- Z resztą koło mnie siedzi prawdziwy kujon-  szturchnęła mnie łokciem.
- hej! Co to miało znaczyć?- Oburzyłam się.
- Wiesz Paris, dobrze się uczyć to nic złego. Na przykład twój tato uwielbiał się uczyć.
- tata i nauka?
- Nom.. Twój ojciec zdawał 89 roku szkołę.. Bo waszym wieku nie mógł. Pokochał naukę, a z książkami siedział cały czas.
- Normalnie jak Kate.
- Książka pozwala mi się oderwać od rzeczywistości- mruknęłam nieśmiało.
- Jakbyś była córką Michaela, to bym powiedziała, że jesteś jak cały ojciec.. Ale w takim przypadku.. Jesteś bardzo do niego podobna.
- Może o czymś nie wiemy..
- Paris- rzuciłam przewracając oczami- Nie podejrzewaj swojego ojca o takie rzeczy.
- No, dobra nic nie mówię. Milczę jak grób... Hymn naszła mnie ochota na obejrzenie Ghost'a od taty.. Co ty na to?- Popatrzyła na mnie.
- Naoglądacie sie tych filmów a potem nie umiecie spać.
- to nie przez filmy- Paris przygryzła wargę. Ona też się obawiała. Dziś pierwszy raz od dawna nie czujemy się obserwowane.
- No, ale mniejsza.. Jedziemy do Janet.. Jedziecie z nami.
- Zostaniemy..
- To będziecie z Princem i Tito- uśmiechnęła się i wyszła- Nie siedźcie za długo przed tym laptopem.
- Dobrze babciu..
- Do widzenia.
- Pa dziewczyny- wyszła z pokoju zostawiając nas same.
- Naprawdę uważasz mnie za kujonkę?
- Eee.. Taką małą. Musisz gdzieś wychodzić. Na przykład.. Pamiętasz, ze nie było imprezy na Walentynki, co nie.. Patrice i reszta urząd walentynki w lokalu jej mamy.

- Po pierwsze nie obchodzę walentynek. Dwa one były 14 lutego. Pomyliły się im daty.

- Oj no weź.. To są spóźnione walentynki, ale będą cudowne.
- Nie wiem.. Nie przepadam za walentynkami...
- Maruda- fuknęłam pod nosem słysząc to.
- Kto był z wami w Neverlandzie?- Zagadnełam wesoło zmieniając temat.
- No my, ciocia Janet i Babcia...Ale czułam tam obecność taty- oświadczyła wesoło- Tęsknie za nim. Nagle się wyprostowałam i przełknęłam głośno ślinę.
- Paris.
Hymn?
- Cofnij i zatrzymaj.. Do 26 minuty.
- Równo?- Pokiwałam głową. Wykonała moje polecenie.- Co jest kate?
Palcem wskazałam na rozmazaną postać.
- kto to jest?
- Nie mam pojęcia.. Nikogo takiego nie widziałam... Nie było tam go prędzej- powiedziała nerwowo.- Co jeśli to?.
- Powiesz duch a walnę cię z poduszki.
- Daj sobie przegadać Kate.. To duch.. Nie ma innego rozwiązania. To go widziałaś ostatnio w kuchni.. Jak w nocy wróciłaś po imprezie- wyczytała odpowiedź z mojej twarzy.
- Nawet, jeśli to skąd możemy mieć pewność, ze to twój tato..
- Kiedyś słyszałam.. źe duchy da sie wyłapać w nocy na filmach, i na zdjęciach.. Ale nie tylko w nocy...I.. Da sie usłyszeć ich głos na dyktafonie, jak puści się nagranie od tyłu.
- Masz dyktafon?
- Prince ma- popatrzyłyśmy się na siebie, po czym zerwałyśmy się na równe nogi.

- Prince daj dyktafon- wparowałyśmy do jego pokoju. Siedział z jakąś laską na łóżku, a gdy nas usłyszał odskoczyli od siebie. Widziałam jak naciąga sweter, który " przypadkowo" się podwinął do góry. Przewróciłam oczami, i oparłam się o framugę drzwi.- Daj dyktafon- powtórzyła Paris.
- Po jaka cholerę?
- Musimy coś sprawdzić.- Poszedł po dyktafon, po czym podał go swojej siostrze.
- I następnym razem się puka.
- Następnym razem podniecajcie się w nocy- Paris wybuchła śmiechem. Dziewczyna Prince'a spaliła buraka, a ten zrobił oburzoną minę- Może jest ściana, ale słychać jęki i westchnienia.
- zawsze jesteś taka rozgadana.
- A co boli cię szczerość? Okej zamknę się.. Po prostu ucisz swoją dziewczynę.. Nie wiem daj jej zatyczkę do ust, .. lub zaklej jej je taśmą.
- Kate ma rację.. To robi u mnie odruchy wymiotne.
- Wy..- Zaczął.
- Wiesz, co Prince.. Nie martw się... Z wiekiem będziesz lepszy.. Jest dla ciebie nadzieja... Może będą z ciebie ludzie- oświadczyła Paris i wymaszerowała z pokoju.
- Sandro zaczekaj- rzucił do swojej laluni.
Wszedł razem z nami do pokoju Paris.
- Po jaką cholerę wam dyktafon..?- Oparł się o ścianę zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Zaraz się dowiesz.. Jak sie się puszcza to do tyłu?- Prince jej pokazał. Wtedy puściłyśmy nagranie od 25 minuty. Było słychać śmiechy, szmery.. Gdy usłyszeliśmy dość chrypliwy głos..
- Tęskniłaś..?- Zatrzymałyśmy nagranie. 
- Kto to?- Zaciekawił sie Prince siadając obok.- Normalnie tego nie słuchać.
- Ty nam powiedz, znasz o tę osobę- pokazałam mu na filmie.
- Nikogo takiego tam nie było.
- Paris masz same zdjęcia- pokiwała głową. Wyszukała na komputerze zdjęcie i je przybliżyła w tym samym czasie puszczając nagranie.
- Tęskniłaś córeczko...
Popatrzyliśmy po sobie. Tylko jedna osoba ma taki głos.  I tylko jedna osoba może straszyć w Neverlandzie.
- Tato? To ty?- Spytała Paris patrząc na rozmazaną sylwetkę na zdjęciu.








Przepraszam. za błędy. Dzis niestety smutna data. 
Dziś jak już napisałem powyżej smutny dzień, ale nie oznacza to, że mamy siedzieć pod kocem i płakać. To nic nie da... Michael był i na zawsze będzie przy każdym jego fanie. On czuwa nad nami.. i w ciężkiej chwili chociaż my go nie widzimy po prostu jest. Michael nie chciałbyśmy się załamywali. Każdego z nas bardzo kochał.. i gdy jego fani cierpieli.. on też cierpiał. Może to dziwnie zabrzmi.. bo czasem mam tak, że weżmie mnie  coś i zrobi mi się przykro ( z jego powodu)... ale czuję się tak.. jakby on cały czas żył. Wyobrażam sobie, ze siedzi z ( już dorosłym Princem, i prawie pełnoletnią Paris) oraz Blanketem, grajac w jakaś grę i po prostu dobrze się bawiąc. 
 To że nie nie śpiewa i nie występuje nic nie oznacza. Ważne jest to, ze jest przy nas duchem.
Nie zapominajmy o nim. Bo był cudownym człowiekiem. Jego życie skończyło się za szybko.. niestety...ale w naszych sercach będzie żył na zawsze.


Pozdrawiam. Mike

czwartek, 18 czerwca 2015

Wszystko zaczeło się tak...

Przepraszam, że nie pojawiła sie nowa The Most Beautiful Girl In The World. Jutro pojawi się na sto procent, a teraz zapraszam na " przypadkowe: opowiadanie, a raczej jedną część jaką udało mi się napisać.


Szczerze jakby ktoś prędzej mi powiedział, że przeprowadzę wywiad z samym Michaelem Jacksonem... Wyśmiałabym go. Ja stażystka? Owszem Ashley, która ma już kilka lat to rozumiem, ale dlaczego właśnie ja. Nie znam się na tym... Dopiero zaczynam. Do wydawnictwa zostałam przyjęta dwa miesiące temu. Dwa razy przeprowadzałam jakiś wywiad, ale nie z gwiazdą takie formatu. Pewne jest jedno. Spieprzę ten wywiad po całości.
Stoję i patrzę w lustro. Od godziny przebieram ubrania, żeby wyglądać jak normalny człowiek. Oczywiście... Nie udaje mi się to.
- Nie rozumiem, czym się tak przejmujesz- odpowiada Meggie, siadając na moim łóżku- jesteś laską i powalisz go na kolana.
- Musze jakoś wyglądać- odpowiadam starając się zachować spokój.
- Jakbym ja miała taką szansę...
- Nie spieprzyłabyś jej tak jak ja- wtrąciłam przygryzając wargę.- Jestem w wydawnictwie od niedawna. Nie prosiłam, żeby przeprowadzać z nim wywiad.
- Spokojnie Ali- podeszła do mnie i położyła rękę na moim ramieniu.- Masz pytania.
- Ta.. Ee.. Szef mi jakieś dał..
- Nawet ich nie przejrzałaś?- Zapytała z niedowierzaniem.
- Nie miałam, kiedy. Wczoraj wieczorem się dowiedziałam o tym wywiadzie- powiedziałam wypuszczając powietrze z ust.
- No to kicha.
- Wielkie dzięki- mówię z sarkazmem.
- Po prostu się nie denerwuj.
- Mam przeprowadzić wywiad z Michaelem Jacksonem do najnowszego wydania gazety Rolling Stone.. I ja mam być według ciebie spokojna?- Popatrzyłam  na nią jak na idiotkę.- To nie jest byle, kto...
- Spokojnie Alice...
- Żadne spokojnie Meg, spieprzę to- powiedziałam bezradnie siadając na łóżku- Nawet nie wiem, w co się ubrać.
- Ubierz tą białą koszulę i czarne dżinsy.
- Myślisz.
- Acha..Gdzie macie przeprowadzić wywiad?
- U niego w domu w..
- Neverlandzie?
- ta... Mam tam być na 15:40..
- Echem Ali ja nic nie mówię, ale..- Pokazała mi na zegar.
O Kuźwa.
- spóźnię się sie no, ładnie..-  Szybko ściągam z siebie szary podkoszulek i narzucam białą wyprasowaną koszulę. Na nogi ubieram trampki, chwytam moją torbę, w której mam dyktafon, i notes z pytaniami, i narzucam na siebie marynarkę, po czym wybiegam z pokoju.
Gdy jestem przed naszym blokiem, i podchodzę do samochodu słyszę głos Meggie.
- Alice spokojnie, bo się zabijesz!
- Dzięki będę pamiętać.
- Oddychaj- poleciła uśmiechając się.
Świetnie. Nabija się. Ciekawe, co by ona zrobiła jakby była na moim miejscu.
Przeprowadziłaby najlepszy wywiad na całym świecie...- Podpowiedziała mi podświadomość. Rzucam torebkę na siedzenie, po czym siadam na miejscu kierowcy i zapinam pasy. Przymknęłam oczy i wzięłam jeden wielki wdech.
" Okej Alice zrób najlepszy wywiad w swoim życiu"- mówię w swoich myślach, po czym odpalam.

Po półgodzinie byłam na miejscu. Podjechałam pod wielką złotą bramę z napisem Neverland. Wtedy zauważam ochroniarza stojącego przy bramie. Odsuwam szybę.
- ja do pana Jacksona. Miałam przeprowadzić wywiad.
- Imię i Nazwisko?
- Alice Mason- powiedziałam, po czym wyciągnęłam z torebki plakietkę mojego wydawnictwa.
Ochroniarz skinął głową wtedy brama się otworzyła, a ja głośno wypuściłam powietrze.
Odpaliłam i powoli ruszyłam. Rozglądałam się dokoła. No takiego czegoś się nie spodziewałam. Zaparkowałam swój wóz, po czym opadłam na siedzenie. Głośno przełknęłam ślinę.
" No dalej Alice. Musisz dać radę. Od tego zależy, czy dalej będziesz mogła pracować w wydawnictwie. To nikt ważny. To tylko Michael Jackson"- uspokajałam się w myślach. Wzięłam swoją torbę, po czym wysiadłam. Wtedy podszedł do mnie ochroniarz nr 2. Jestem ciekawa ilu ich tu jest.
- Panna Mason jak mniemam.
Potwierdziłam skinieniem głowy.
- Proszę. Pan Jackson na panią czeka- uśmiecha się uprzejmie. Podążam za nim jak cień. Wtedy wchodzimy do środka.
Przemierzając gustowny korytarz rozglądałam się dokoła. W pewnym momencie popatrzyłam do góry, gdzie na samym końcu pełnych wdzięku i klasycystycznych schodach, opierając się o balustradę stał ten, o kogo było tyle zamieszania. Przełknęłam ślinę. On widzą mnie zszedł powoli na dół, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Ubrany w białą elegancko wyprasowaną koszulę, oraz czarne dżinsy, wyglądał bardzo przystojnie. Jego loki opadały na ramiona, a na twarzy gościł uśmiech.
Gdy stanęliśmy ze sobą, twarzą w twarz uśmiechnął się szeroko, a ja po raz kolejny przełknęłam ślinę, po czym przygryzłam wargę.
- Witam. Michael Jackson- wyciągnął dłoń w moim kierunku. Nieśmiało ją ujmuje i uścisk uje.
- Alice Mason- wydukałam nieśmiało.
- Proszę za mną- odparł. Pokiwałam głową, po czym udałam się za nim do ogromnego pomiesznienia.. No pokoju, tyle, że pokój to.. Nie jest w stanie opisać tego wnętrza. Niesamowity wystrój pokoju nadawał mu odpowiedni nastrój oraz tajemniczość. Był on zaprojektowany w stylu glamour. W kącie stał czarny fortepian. Na ścianach wisiało pełno obrazów, które były niezwykłe. Po tym wnętrzu dało się stwierdzić, iż jego właściciel ma gust.
- Usiądźmy, więc- odparł Michael przywracając mnie do życia. Nieśmiało usiadłam na białej kanapie, przecierając dłonie. Michael usiadł na przeciw mnie w fotelu.
- To pani pierwszy wywiad.
Otwieram usta by coś powiedzieć, jednak tylko udaje mi się kiwnąć głową- Widać. Niech pani się odpręży.
Wzięłam jeden wielki wdech, po czym przeniosłam wzrok na obrazy.
- Są piękne.
- W pełni sie z panią zgadzam, panno Mason- uśmiecha się. Ja w tym czasie czuje jak sie rumienię.
- Przepraszam-bąkam- Nie jestem do tego przyzwyczajona, to mój pierwszy raz..
- Ależ proszę się nie spieszyć i nie denerwować.
- Nie będzie panu przeszkadzać, jak nagram odpowiedzi na dyktafon. Uważam, ze tak..
- Nie przeszkadza mi to..
- świetnie- przełykam nerwowo ślinę.- Mam kilka pytań do pana, Panie Jackson- dodaje.
- Tego właśnie oczekiwałem- odpowiada, starając się ukryć uśmiech.
- No to tak.. Jak na swój wiek osiągnął pan bardzo wiele. Pański album Thriller stał się prawdziwym fenomenem, a ostatnia płyta Bad też podbiła wszystkich serca i bardzo dobrze się sprzedaje... Czy teraz po wydaniu tych albumów jest panu ciężko dalej tworzyć?
- Oczywiście. Nie jest łatwo prześcignąć samego siebie. Im dłużej sie pracuje tym... Jest trudniej. Gdy wydałem Thrillera, praca nad płytą Bad była bardzo trudno, bo wiedzieliśmy, że konkurujemy ze samymi sobą.
- Mówiąc my ma pan na myśli Pana Jonesa?
- Tak.
- Czy to prawda, ze pan nie będzie już współpracował z Panem Jonesem?
Wciąga powietrze.
- Quincy wiele mi pomógł, lecz ja idę cały czas do przodu. Nadal mi pomaga, ale oboje uznaliśmy, że lepiej będzie dla mnie jak teraz zakończymy ze sobą współpracę.
- A co powie pan o nowym albumie? Było trudniej panu tworzyć i umieszczać te wszystkie piosenki na płycie bez Pana Jonesa?
- Na początku nie umiałem się przyzwyczaić. Q umie świetnie doradzić.. Dopiero po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do tego, ze było w studiu z nami Quincego.
- Rozumiem- zatykam niesforny kosmyk włosów za ucho.- A co z piosenką Black or White? Kto pana zainspirował do stworzenia takiej piosenki?
Uśmiecha się.
- Black or White chodziła mi po głowie od dawna panno Mason. Pewnego dnia po prostu usłyszałem tę melodię w głowie.. I tak powstało Black Or White.
- Czy jest ktoś, kto pana inspiruje do napisania jakiś piosenek?
- Czasem tak.
- Jak Pan myśli, jaki jest pana cel na tym świecie?
- Dawanie radości.. Przez moją muzykę oraz taniec.. Pomaganie innym... Każdy ma jakiś cel.. Ja chce pomagać i uszczęśliwiać innych poprzez moja muzykę.
- Emm dobrze- zerknęłam w notki.- Jest wiele plotek, co do orientacji seksualnej pana- mówiąc to byłam cała czerwona- Jest pan gejem?
- Nie. Ale też nie mam  nic do homoseksualistów- powiedział zaskoczony- ale nim nie jestem. Ja wolę kobiety..
- Przepraszam pana, ale tu jest tak napisane- pokazałam mu notes.
Zaśmiał się.
- Nic się nie stało, Panno Mason.
- Dobrze..Skoro pan nie jest gejem.. To pański związek z Madonną to prawda?
- Nie.. To nie jest do końca panno Mason- zaraz... Chwila moment. Czy on mi sie tłumaczy. O kuśwa..
- Nie musi mi się pan tłumaczyć- wtrąciłam pośpiesznie, na co wybuchł śmiechem, a ja spaliłam buraka.
- Chodzi mi o to, ze.. Byliśmy na kilku randkach, ale nic z tego nie wyszło.
- Planuje pan powiększyć rodzinę- cień uśmiechu przemknął mu przez twarz.
- Oczywiście.
- A co z pomaganiem? Daje pan wiele pieniędzy na cele charytatywne.
- Kocham pomagać. Dzieciom w szczególności..
- Skąd  ta więź z dziećmi. Zawsze otaczają pana dzieci..Dlaczego pan się tak dobrze z nimi dogaduje?
- Cóż.. Mamy wiele podobnego... Nie miałem tego, czym ludzie mogą nazwać dzieciństwo. Do tego, gdy zacząłem dorastać one..Nie zmieniły nastawienia do mnie. Dlatego jestem im wdzięczny.
- A wracając do " randek".. Umawia się pan obecnie z kimś?- Spytałam przygryzając wargę.
- Nie obecnie nie...
- Jakie kobiety.. Pana pociągają? W sensie interesują?- Dodałam z uśmiechem.
Michael zamyślił, się na chwilę, po czym odparł:
- Zacznę może tak..
Nie podobają mi się kobiety, które ciągle mówią: „Muszę sobie zrobić paznokcie. Muszę zrobić pedicure. Potrzebuję manicure”. Nienawidzę tego. Podoba mi się, kiedy dziewczyny są bardziej chłopięce. Kiedy się siłują, wspinają na drzewa... Uwielbiam to. To jest dla mnie bardziej sexy. Ale podoba mi się też klasa. Klasa jest wszystkim. A i mus być wobec mnie szczera.
- A mógłby pan powiedzieć dokładniej z charakteru?
- Miła, zabawna, troskliwa, no może trochę złośliwa..żeby nie przytakiwała mi zawsze dla tego, ze mam na nazwisko Jackson. Żeby umiała mnie wesprzeć i doradzić...
- No, to wszystko. Bardzo panu dziękuje- powiedziałam wyłączając nagrywanie.
- Cała przyjemność po mojej stronie- uśmiechnął się pesząc mnie przy okazji- Ma Pani chwilę?
- Nie rozumiem?
- Może przejdziemy sie i pokaże pani okolice.
- Nie naprawdę nie trzeba- powiedziałam pośpiesznie.
- Jak Pani nie chce- posmutniał.
- Nie, ze nie chce, ale... Nie chce robić kłopotu.
- To nie będzie kłopot Pani Mason.
- W takim razie chodźmy Panie Jackson.


Po półtorej godziny zwiedziliśmy już wszystko. To miejsce naprawdę było magiczne. Więc postanowiłam dodać kilka pytań, co do Neverlandu a Michael zgodził sie udzielić odpowiedzi. Potem poszliśmy do kina ( nie wiem ile słodyczy zjadłam... I wole nie wiedzieć, jak to się odbije na mojej figurze) nigdy nie przepadałam, za jedzeniem dużej ilości jedzenia. Po ludzku nie daje rady.
Obejrzeliśmy film ( rzucając w siebie popcorn), Jednak, gdy wyszliśmy z kina, znów przeszliśmy na Pan I Pani.
Stałam przy moim samochodzie. Michael postanowił mnie odprowadzić. Rzuciłam torbę do środka, po czym odwróciłam się w stronę Michaela.
- Miło było Panią poznać.
- Pana również.
- Chciałbym coś o pani wiedzieć? Pani już się dowiedziała o mnie, co nieco.
Niech pan mi uwierzy, moja historia jest nudna jak flaki z olejem- mówiąc to szeroko się uśmiechałam.
- Nudna?
- Ta..
- Nie wierzę ci- oparł się o karoserię samochodu- Na pewno skrywasz jakiejś mroczne sekrety.
- Ta dokładnie...

- Jesteś morderczynią swojego chomika.
- Matko masz mnie- wydusiłam chichocząc- Ale to był przypadek. Gryzek bardzo lubił swój pokarm. Nie chciałam go przekarmić- Michael słysząc zaczął się głośno śmiać.
- Przekarmiłaś swojego chomika na śmierć?
- Tak.. Ale nie mów tego nikomu dobrze?
- Ile jeszcze tajemnic skrywasz, co?
- Masę... Przerazisz się.
- Psychopatka, morderczyni biednego chomiczka przeprowadzała ze mną wywiad. Ja to mam farta.
- Idiotów do siebie przyciąga...
- Uważasz, ze jestem idiotą?

- Niedorozwiniętym psychicznie raczej- zrobił poważną minę, a ja myślałam, ze go obraziłam- Żartuje... Ja tylko- plątałam się, podczas gdy on wybuchł śmiechem.
- Żałuj, ze nie widziałaś swojej miny.
- Kanalia... Musze jechać. 
- Ale, ze już?
- Tak wredny facecie o cudownym głosie jak wróbelek i tańcu jak w smerfach.
- Fanka smerfów się znalazła.
- A żebyś wiedział... A co zabronisz mi. Nic nie możesz- pokazałam mu język.
- To było nie uprzejme.
- A kto pół godziny temu się ze mnie nabijał i pokazywał język?- Założyłam rękę na biodrze. Michael spłonął rumieńcem na twarzy i spuścił głowę.- Ha.. I co wygrałam. No dobrze uciekam.
- Ale zobaczymy się jeszcze? 
-Ta w kawiarni Rainbow codziennie rano piję tam herbatę i jem muffinkę jagodową- odparłam z uśmiechem.
- No to widzimy się tam jutro o 8:30...
- Okej, ale jak się spóźnisz to oberwiesz w łeb, bo będę musiała jeszcze zdarzyć do pracy.
- Okej. Umowa stoi. Do zobaczenia Panno Mason.
- Do zobaczenia Panie Jackson.
Wsiadłam do samochodu, i już chciałam odpalić, kiedy Michael odparł:
- Uważaj na siebie..
- Okej, postaram się... 
Odpaliłam, po czym ruszyłam, a już po chwili znalazłam się poza piękną krainą, w której marzenia spełniają się naprawdę....

 Bohaterowie:
Alice Mason. 21 lat.

Michael Jackson. 33 lata.



Przepraszam za błędy. I za taego typu rzeczy.
Pozdrawiam. Mike

niedziela, 14 czerwca 2015

Serdecznie Zapraszam






Blog O Michaelu Jacksonie oraz Angie Castello znajduje się teraz pod adresem 
----------> LINKIEM <----------------------
Serdecznie wszystkich zapraszam.