No nic zapraszam do czytania.
- Duchy nie istnieją Paris!- Wykrzyknął Prince krążąc nerwowo po
pokoju.- To nie tato! On nie żyje! Pogódź się z tym!
- Nie wrzeszcz na mnie! Jesteś ślepy.. To
zdjęcie taty. Podaj mi, chociaż jedna osobę, która ma taki głos i tak wygląda.
- Paris to nie nas ojciec.
- Już o nim zapomniałeś?- Zapytała z
wyrzutem.- Jak mogłeś?
- Nie kłóćcie się- szepnęłam nieśmiało.
- Cicho bądź- upomnieli mnie jak jakiegoś
małego bachora. Wyobraziłam sobie minę Michaela, patrzącą na mnie jakby to
usłyszał.
A ja siedziałam grzecznie na łóżku po turecku patrząc się w
zaparowaną szybę. Było lato, więc nie powinien być taki mróż.
- Paris nie mów tak do mnie.. Jestem twoim
starszy bratem.
- Nie kochasz już taty.. Po ludzku
zapomniałeś.
- Nie zapomniałem i nie zapomnę! Kocham
go. I cholernie mi go brakuje-, podczas gdy oni prowadzili zawziętą rozmowę,
moja uwagę przykuł ciekawy wzorek na szybie. Powiodłam wzrokiem wzdłuż ściany.
To było fascynujące. Z jednej strony przerażające, ale z drugiej magiczne.
Patrzyłam na mroźną koronkę pnącą się po ścianie. Setki białych linii
przeplatało się i dzieliło robiąc fascynujące wzory.
- Paris..- Szepnęłam dotykając drżącej
wargi.- Szyba..- Popatrzyła na nią i wciągnęła powietrze.
Na szybie był napis.
Możecie Przestać?
- Ha! To Tato!
- Jesteś chora!- Warknął i wyszedł
trzaskając drzwiami. Paris odwróciła się i rzuciła się obok mnie na łóżko.
- Nienawidzę go!- Krzyknęła w poduszkę.-
Dlaczego on nie wierzy w tatę?
- Nie płacz. Może Prince..
- Nie kończ- usiadła obok mnie.- Cholernie
tęsknie za tatom.
- Wiem.
- Dlaczego on?! Tak strasznie mi go brak- zaczęła
płakać. Przytuliłam ją- Chciałabym... Zobaczyć go, chociaż na chwilę..Czy to aż
tyle?- Spojrzała na mnie zapłakana.
- Nie- szepnęłam spuszczając głowę.
- Mój tatuś- podniosła głowę i spojrzała
na plakat. Ja też zaczęłam płakać.- Kochany tatuś.. On wiedział jak nam pomóc..
Zapewne teraz wszedłby tu.. I powiedział, że nie mamy płakać. Bo życie jest za
krótkie, żeby marnować je na łzy.
- Ale dodałby też, że czasem trzeba
popłakać. Czasem to pomaga.
- Tak strasznie chciałabym go zobaczyć!
- Ja też...Też za nim tęsknie- przyłożyłam twarz do jej włosów.
- Dlaczego jego życie musiało skończyć się
tak szybko? Dlaczego?
- Bo los nas
nienawidzi i daje nam w kość- wyszeptałam.- Los to pieprzony dupek!
- Zgadzam się w stu procentach- mruknęła
Paris, siadając po turecku. Spad bluzki wyciągnęła krzyżyk, który dostała od
swojego ojca. Przyłożyła go do ust i pocałowała.
- Chodź. Nie będziemy tu siedzieć- mruknęłam
wycierając zły z policzków. Pokiwała głową i wstała z łóżka. Skierowałyśmy się
w stronę wyjścia, gdy usłyszałyśmy, że coś spada na łóżko. Odwróciłyśmy się, Paris
podeszła do łóżka.

- Co to?
Popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- To nasze zdjęcie. Z tobą, ze mną,
tatusiem, Blanketem, i tym Baranem, który pieprzy się z Sandrą- oświadczyła uśmiechając
się pod nosem- To były cudowne czasy... Szczęśliwe.
- Paris chodźmy stąd.
- Tak..Zaraz.. Chwila moment.. Ono wisiało
tam!- Palcem wskazała na przeciwną ścianę.
- Może spadło?
- I przeleciało pokój- popatrzyła na mnie
jak na idiotkę.
- Wiatr je przeniósł.
- Kate jesteś prawdziwym kujonem i wiesz,
ze zdjęcie jest za ciężkie..
- Magia.
- W Magię wierzysz a w duchy nie?
Otworzyłam usta by coś powiedzieć, lecz po
chwili je zamknęłam, bo się rozmyśliłam.
- Chodź, zrobiło się tu dziwnie zimno.
- Bo tata tu jest! Słyszysz..
- Nic nie słyszę.
- To bicie serca..
- Zdaje ci się. Proszę Paris chodźmy
stąd!- Powiedziałam przerażona.
- Boisz sie?
- tak! Boje. Możemy iść..
- Wielka nieustraszony fanka horrorów się
boi.
- Horrory to jedno, a uczestniczenie w nim
to całkiem inna sprawa!- Krzyknęłam zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Kate, jeśli to tato, nie skrzywdzi nas.
- Skąd wiesz, ze to on! Nie mamy tej
pewności- otwierała usta- I nie chce się przekonać!
- Ale.
- Okej. Zostań sobie tu! Ja spadam. Nie
chce być zabawką dla ducha, który znalazł sobie rozrywkę- powiedziałam
zirytowana. Nałożyłam na siebie kurtkę- Nie jesteśmy tu bezpieczne.- Dodałam i
wyszłam. Zbiegłam po schodach, a po chwili usłyszałam jak Paris zbiega za mną.
- zaczekaj.
- Ale co się dzieje, już nie chcesz bawić
się w pogromczynię duchów?
- Przestań mówić z sarkazmem.
- Paris boje się.. Ty się nie boisz? Jakiś
duch na nas po ludzku poluje. Nie ma przed nim ucieczki. Ducha nie pokonasz.. Z
resztą nie da się walczyć, z czymś, czego nie widzisz. I skoro twój ojciec
nawiedza Neverland, co robiłby tu?
- Może się stęsknił.
- Trzymajcie mnie Bogowie..Przypomnij
sobie wszystko...Czy by twój ojciec chciał nas skrzywdzić? Nie, on postraszyłby
trochę i znikł, a nie cięgle śledził nas!
- To, co robimy?
- Ja idę się przejść. Nie chce być
przekąską dla niewidzialnej zmory.
- Idę z tobą.
Wyszłyśmy niezauważone przez Prince'a.
Może słyszał naszą kłótnię, ale miał " ważniejsze" sprawy niż nasze
przekrzykiwanie się. Tak jak mówiłam wyszłyśmy na dwór, tyle, ze ciekawy był
fakt, że na dworze było ciepło jak cholera i ledwo człowiek umiał oddychać, a w
pokoju Paris, było z - 10 stopni.
- Za miesiąc będzie rocznica śmierci taty-
szepnęła wkładając ręce do kieszeni.
- Minęło 5 lat- mruknęłam- Szybko to
zleciało.

- Zgodzę się. Ale to przez szkołę. Daje nam w kość.
- Ta mam dość mundurków, i z dwa tysiące
zasad.
- Kto normalny tego przestrzega.
- Powiedz mi Paris poznałaś kiedykolwiek
jakąś całkiem normalną osobę?- Spytałam biorąc łyk soku.
- Ty jesteś tak tyci tyci normalna.
- Dzięki. Za to ty nienormalność masz we
krwi.
- Tak wiem.
Roześmiane szłyśmy przez miasto, gdy nagle
przeszłyśmy koło sklepu muzycznego, gdzie był plakat z Michaelem.
- Kate wiem, ze miałyśmy zapomnieć,
chociaż na chwilkę, ale... Poszłybyśmy na grób do taty?
- Myślę, ze dobrze nam to zrobi.. I zawsze
możemy odkopać ciało twojego taty by upewnić się, czy jest w grobie.
- Ej to jest myśl- odparła z uśmiechem.
***
Zapaliłyśmy
znicze, i dałyśmy kwiaty. Nie było łatwo stać nad grobem Michaela. Był dla mnie
jak ojciec, wujek i brat. Zawsze mogłam na niego polegać.
Po chwili
przeżegnałyśmy się.
- Nawet nie wiesz
jak nam ciebie brakuje, tato- mruknęła Paris.- Prince stał się cholernie
nieznośny.
Nie zdziwię
się jak zrobi sobie dziecko.
- Paris.
- Kate taka jest
prawda.
- Nie chodzi mi o
to. Ktoś się nam ciągle przygląda. Jakiś grabarz znasz gościa.
- Gdzie?
- Za nami.- Odwróciła
się i popatrzyła chwilę na niego, po czym rzuciła.
- Spadamy.
- Ta.. Zbliża się
dwudziesta pierwsza.
- kto normalny
chodzi o tej godzinie na cmentarz?- Zapytała, Paris.
- Jak to, kto? My.
- Fakt.
Dokoła zrobiło sie
całkiem ciemno i zaczęło grzmieć. Powiem tak, jeśli ktoś ma słabe nerwy.. Nie powinien
przychodzić po zmroku, albo w zimnę o późniejszej godzinie na cmentarz.
Przechodzisz koło miliona pomników,..Jest całkiem pustko... A jakiś powalony
grabarz siedzi ci na ogonie.
' Czuje się jak w
horrorze'.
- Kate gdzie on
jest?
Rozejrzałam się
dokoła. Byłyśmy całkiem same. Zobaczyłam bramę, i zaskoczył mnie fakt, ze drzwiczki
nie są otwarte. Podbiegłam do nich i nacisnęłam na klamkę, po czym je pchnęłam.
Nawet się nie ruszyły.
- Co jest?
- Zamknięte- szepnęłam
a po plecach przeszedł mi zimny dreszcz.
- Czyli spędzimy
noc na cmentarzu.
- Chcesz?
- Nie.. Czekaj zadzwonię
do Prince'a- wyciągnęła telefon i wybrała numer chodząc nerwowo.- Nie odbiera..
I cholera.. Padł mi telefon.
- Ja swojego nie wzięłam.
- No, nie..
- Spokojnie,
Paris, jest drugie wyjście..
- Nie.. Powiedz,
ze żartujesz.. Tamto wyjście prowadzi to pusto stanu... Do tej opuszczonej
fabryki.. Będziemy musiały przez nią przejść, by wyjść.
- Wolisz, spędzić
noc wśród trupów? I Nagrać nową wersję Thrillera?
- Prowadź-
powiedziała głośno przełykając ślinę. Wypuściłam powietrze i rzuciłam:
- Chodźmy.
Nigdy bym nie podejrzewała,
że będziemy musiały iść przez ta opuszczoną fabrykę. Ona w dzień sprawia, ze drżę
ze strachu, a co dopiero w nocy, w burzy. Naprawdę szukałyśmy guza.
Szłyśmy wzdłuż alejek, droga do tamtego wyjścia była cholernie
długa...I zapadł całkowicie mrok. Drżałam ze strachu i niepokoju. Czułam, ze
nie jesteśmy same, i to będzie cud, jeśli przeżyjemy. Paris szła cicho. Na pewno
obwiniała się, ze wpadła na pomysł pójścia na cmentarz o późnej porze.
- Paris powiedz
coś.
- Przepraszam. Prince
ma racje. Szukam guza. Taty tu nie ma.. A to zdjęcie.
- Nic nie mów... Chodź.
W końcu znalazłyśmy
drzwiczki, były otwarte. Wypuściłam powietrze i wyszłam i zaczekałam na Paris.
Otuliła się płaszczem i spuściła głowę. Popatrzyłam na opuszczony budynek. Był
okropny, połowa była zburzona...Zerknęłam na Paris, popatrzyła na mnie. Miała w
oczach łzy.
Weszłyśmy do
środka, rozglądając się dokoła. Było słychać tylko nasze kroki i głośne
oddechy, które zamieniały się w kłębki dymu, gdy wypuszczałyśmy powietrze.
Wargi drgały mi z zimna i ze strachu, ledwo utrzymywałam się na nogach.
- dziwnie tu- mruknęła
Paris.
- Bardzo dziwnie- szepnęłam.
Popatrzyłam na pokrywające się szyby szronem. Wtedy poczułam zimny dreszcz.
Takie same coś było u Paris w pokoju.
- Słyszałaś?
- Co.
- Płacz dziecka- szepnęła
Paris..- I jakby słowa.. mamo.. Gdzie jesteś?
- Paris nie strasz
mnie do cholery- syknęłam wchodząc do wąskiego korytarza.
- Jak właściwie
została zniszczona ta fabryka?- Zagadnęła Paris.
- To było w 1914..
Podobno był jakiś wybuch, dlatego połowa jest zwalona.
- Był ktoś tu?
- Zginęło 170
osób- powiedziałam podchodząc do okna.- Wtedy powstał ten cmentarz.
- A Forest Low..
- Powstał
później... Te dwa cmentarze zostały połączone, tyle, że w tej lepszej "
okolicy" zostały pochowane gwiazdy.-Wyjaśniłam.
- Skąd tyle wiesz?
- ja w
przeciwieństwie do ciebie odrabiam lekcje na historię- mruknęłam i wystawiłam
jej język.
- No wiesz ty, co-
dała mi sójkę w bok. Na chwilę na naszych twarzach pojawił się uśmiech, lecz po
chwili powróciło przerażenie.
Weszłyśmy do
jakiegoś korytarza, wtedy usłyszałyśmy dziewczęcy głosik i ciche śpiewanie.
Rozejrzałam się dokoła, podczas gdy Paris wyprostowała się i stanęła jak wryta.
- kate- poklepała
mnie po Ramieniu.
- Co?
Drżącym palcem wskazała przed siebie.
W kacie siedziała
jakaś dziewczynka, a słysząc, ze idziemy wstała. Myślałam, ze mam zwidy. Była
ona cała przezroczysta. Rozejrzała się i wtedy popatrzyła prosto na nas, uśmiechnęła
się i powiedziała:
- Pobawimy się?
Hej wiem, że dziś miała być kolejna Liberian Girl, ale musiałem wrzucić tą. Nie dawała mi spokoju, do tego Angie i Michael zadziałali mi na nerwy, ale jutro znów Liberian, a po jutrze Believe In Ghost. Szczerze jakbym miał oceniać ten rozdział... dałbym trzy.
Przepraszam za błędy.
Pozdrawiam. Mike