Siedziałam na łóżku, brzdąkając strunami mojej gitary, piosenki bliskiej
memu sercu. Była nią Nothing Eles Matters. Moją niezbyt udana wersję tej
piosenki, przerwał mi dzwonek telefonu. Odłożyłam gitarę na bok i wzięłam
telefon do ręki. Zdziwiłam sie, gdy zobaczyłam nieznane, jednak wzruszyłam
ramionami i odebrałam.
- Przy telefonie Angie Castello- przywitałam sie trochę zdziwiona.
- Dzień dobry nazywam się Wayne Bray, rozmawiałem z panią u panna Foley'a-
odparł oficjalnym tonem.
- Ach tak- stuknęłam sie w głowę- Czy stało sie coś?
- Jak już wczoraj wspominałem, Pan Jackson oraz jego żona Lisa Marie
poszukują niani oraz guwernatorki dla swojej córki Riley- Rzucił stanowczo.
- Dobrze, a co ja mam z tym wspólnego?- Spytałam podchodząc do lustra.
- Cóż, poleciłem panią panu Jacksonowi i chciałby sie z panią spotkać w tej
sprawie. Wspominałem też, że pomagała pani w przedszkolu, oraz w szkole.
- Dobrze a gdzie- Rzuciłam, gryząc sie w język jeszcze chwila a bym
zapiszczała mu do słuchawki.
- W Restauracji Las Vegas. O godzinie 18- rzucił, przybierając już nieco
milszy głos.
- Proszę zaczekać, tylko sobie zapiszę- przycisnęłam telefon do ucha, i
jedną ręką zapisałam na małej karetce adres i godzinę.
- Dobrze, zjawie, się- mruknęłam uśmiechając się sama do siebie.
- Do widzenia- przybrał znów ten oficjalnym ton. Rzuciłam ciche do widzenia
i się rozłączyłam. Po czym po sekundzie zaczęłam skakać i piszczeć, ze
szczęścia. Spojrzałam na ogromny plakat mojego idola i podeszłam do niego.
- Wreście Cię poznam, nie, jako gwiazdę, ale jako człowieka- mówiłam do
plakatu, zapewne większość wzięłaby mnie za idiotkę. Nie byłam typową fanką,
mającą erotyczne wyobrażenia z nim w roli głównej, po prostu marzyłam by poznać
jego prawdziwe ja. Jest tylko jeden problem, mój ojczym. Teraz jednak nie
chciałam zawracać sobie tym głowy, wybrałam numer do Annie, która jest dla mnie
jak siostra.
- Cześć Angie- przywitała sie wesoło-, Co u ciebie?
- Okej dostałam... No może dostanę prace u samego Michaela Jacksona- powiedziałam
podekscytowana kręcąc sie wokół własnej osi.
- Żarty Se robisz...
- Nie...
- Tak!- Rzuciła-Boże ty nie kłamiesz! Ty poznasz najseksowniejszego faceta,
o którym marzy cały świat- zapiszczała do słuchawki.
- Auć, powiedziałam Ci, ale masz być cicho- rozkazałam uśmiechając się sama
do siebie.
- Tak jest sir...
- Przyjdziesz do mnie?
- A co z twoim ojczymem?- Na samą wzmiankę o nim, poczułam jak mam nogi z
waty.
- On, jest u swojego kolegi- mruknęłam.
- będę za dziesięć minut.
10 minut później.
- Opowiadaj- rzuciła od progu.
-, O czym?..
- No chyba widziałaś się z nim, co nie- usiadła, na łóżku.
- Dopiero jutro go poznam, w jakieś restauracji Las Vegas- mruknęłam, padając
na łóżko.
- Jakieś? Kobieto to najdroższa restauracja w mieście- wykrzyknęła, a ja
posmutniałam.
- No to zrobię z siebie idiotkę...
- Niby, czemu?
- Hymn pomyślmy, bo nie mam sukienki na taką okazję- oparłam sie o rękę, leząc
bokiem.
- To ja mam przyjdź jutro rano, a zrobię cię na bóstwo- zaklaskała w
dłonie, z uśmiechem.
- Czy ty sugerujesz, że nie mam gustu?- Usiadłam i założyłam ręce na klatce
piersiowej.
- Masz, ale trzeba go doszlifować...
***
Następnego dnia, od siódmej rano siedziałam razem z Annie w moich pokoju i
co chwila skrzywiałam sie z bólu, gdy ciągnęła mnie za włosy.
- Auć- pisknełam łapiąc się za włosy.
- Musisz pocierpieć....
- Bardzo śmieszne- rzuciłam. Bałam się sie, że nie zdążę, w końcu to kawał
drogi stąd. Może i była dopiero 14, ale o nie wypada sie spóźnić się.
- Podwieźć Cię?- Spytała.
- A to nie problem?
- Nie, bo ja i Lucas jedziemy w tamta stronę- oświadczyła.
- Czyli wy tak na poważnie- posłałam jej łagodny uśmiech.
- Ja widać,... Okej fryzura gotowa jeszcze makijaż i sukienka- dodała.
- A ile będziesz robić mi makijaż?
- godzinkę- powiedziała, na co spojrzałam na nią przerażona- Spokojnie,
będziesz wyglądać cudnie..
- Nie idę na jakiś bankiet by tak wyglądać...
- No wiesz, ale czym lepsze zrobisz, wrażenie tym lepiej- dodała i zabrała
się za ten makijaż.
- Gotowe, teraz won do łazienki- mruknęła padając na łóżko.
- A jaką?
- Jedną z moich najpiękniejszych, na kolan, niebieską, bez ramiączek- wyszeptała.
- Boże, na co ja sie godzę...- Wstałam i poszłam do łazienki. Rozebrałam dżinsy
i podkoszulek, a do ręki wzięłam jedwabną niebieską sukienkę i niepewnie ją na
siebie włożyłam. Pasowała idealnie.
- i jak?- Wychyliła głowę, przez framugę.
- Pomożesz mi zapiać.
Zapięła i zamek i rzuciła gotowe. Wróciłam do pokoju i podeszłam do lustra.
Oniemiałam, wyglądałam cudownie. Pierwszy raz byłam zadowolona ze swojego
wyglądu.
Moje zazwyczaj proste włosy falowały sie nieco i opadały
teraz na gołe ramiona, delikatny makijaż, dzięki któremu moje oczy były trochę
większe, wyglądałam naturalnie. Usta miałam pomalowane łagodnym różowym
błyszczykiem a policzki, lekko przypudrowane. Ostatni raz poprawiłam swoją
sukienkę i uśmiechnęłam się łagodnie.
- I co?
- Pierwszy raz odwaliłaś kawał dobrej roboty- pochwaliłam
ją.
- Jak to, ja. Zobaczysz Jackson padnie na twój widok- wyszeptała
mi do ucha.
- Oby nie ma żonę- rzuciłam przy okazji rozbawiając moja
przyjaciółkę.
***
- To tutaj- rzucił Lucas, gdy znaleźliśmy sie pod wybraną
restauracja.
- Boje się- mruknęłam niepewnie.
- Nie bój się. Jesteś mądra i piękna, ale pamiętaj nie
udawaj mi nikogo- podniosła mnie na duchu.
- Dzięki Ann jestem twoja dłużniczką, twoja też Luke- uśmiechnęłam
się sie do siebie.
- Załatw mi kiedyś jego autograf a będziemy kwita...
- o dla mnie też- rzuciła wesoło Annie, na co pokręciłam
rozbawiona głową- Uważaj na siebie.
- Wy też pa- wysiadłam z samochodu moich przyjaciół i
podeszłam do umówionego miejsca gdzie czekał wysoki goryl, zapewne od Michaela.
Podeszłam i uśmiechnęłam się sie łagodnie.
- Witam Angie Castello- odparłam grzecznie, ale też oficjalnym
tonem.
- Miło, panienkę poznać, Wayne Bray- powiedział szarmancko,
na co zaśmiałam się sie- Wygląda pani cudownie, ale to nie dla mnie pani sie tu
zjawiła. Zapraszam- otworzył mi drzwi i przepuścił. Gdy byliśmy w środku,
dotarło do mnie, że są tu same gwiazdy, przy jednym stoliku siedział nawet Saul
Hudson. Slash człowiek, którego ubóstwiam. Jednak najbardziej w oczy rzucał się
stolik, przy, którym siedzieli oni. Lisa ubrana w piękną beżową sukienkę, z
rozpuszczonymi włosami, a on jak zwykle cudownie. Ubrany w czarny jedwabny
mundur, z złotawymi naszyciami, na rękawach. Musiałam tam podejść. " Teraz
albo nigdy"- pomyślałam. U boku wielkiego i wyższego o dwie głowy
ochroniarza, podeszłam do ich stolika.
- Liso, Michaelu oto Pani Angie Castello, o której państwu
wspominałem- rzucił a dwie pary oczu spojrzały na mnie. Uśmiechnęłam się sie
jak najładniej potrafiłam, i spuściłam zawstydzona głowę.
- Bardzo miło mi państwo poznać.- Dodałam.
- Nam jest również przyjemnie, ciebie poznać- powiedział
Michael z szerokim uśmiechem- Proszę usiądz- dodał. Wayne odsunął mi krzesło, a
ja grzecznie cała czerwona usiadłam- ładny rumienieć.
- Dziękuje.
- Wracając do tematu, jakiego sie tu spotkaliśmy. Droga
Angie masz dopiero 20 lat- powiedziała bardzo chłodnym i oficjalnym tonem.
" Ach, czyli do gustu raczej jej nie przypadłam"- mruknęłam sobie w
myślach.
- 25 lat- poprawiłam ja tak by jej nie urazić.
- skoro masz dopiero 25 lat, to, jakie ty możesz mieć
doświadczenie? Jesteś jeszcze małolatą- dodała uszczypliwie.
- Lisa!- Upomniał ją Michael, posyłając mi przepraszający
uśmiech- Przepraszam.
- Nic sie nie stało. A wiec pracowałam w przedszkolu, oraz
w świetlicy w szkole. Zdałam także studia, jako pedagog. Proszę oto moje
dokumenty- podałam im, moje dokumenty.- Do tego uczyłam w szkole tanecznej.
- Potrafi pani tańczyć?- Rzucił wesoło.
- Tak...
Chciał cos dodać, gdy podszedł do nas kelner.
- Czy panienka sobie coś życzy?
- Nie dziękuje- podziękowałam, z uśmiechem.
- Jakby, co to proszę mnie wołać- odszedł kawałek, kiedy
wrócił i dodał- Thomas jestem.
- Angie- rzuciłam trochę zawstydzona. Z reszta one też był zawstydzony,
bo odszedł szybko i znikł.
- Chyba wpadałaś mu w oko- rzucił Michael, na co jeszcze
bardziej poczerwieniałam. Dziwnie sie czułam, bo cały czas sie mi przyglądał
się.
- No... Hymm dostajesz tą prace, a teraz przepraszam, ale
idę na chwilkę do toalety- posłała mi wymuszony uśmiech. Najwyraźniej nie była
zadowolona, że tak dobrze dogaduje sie z jej mężem.
- Naprawdę dziękuje- posłałam jej łagodny uśmiech. Wysiliła
sie na uśmiech i odeszła w stronę toalety.
- Przepraszam, ale chce jak najlepiej dla swojej córki-
wyjaśnił Michael.
- Nie ma pan, za co mnie przepraszać, ja zagarowałabym tak
samo, przy wyborze opiekuna dla swojego dziecka. Wręcz udusiłabym ta osobę własno
ręcznie gdyby stała jej sie krzywda... Oj no to sie zapędziłam- wyszeptałam,
powodując atak śmiechu u mojego pracodawcy.
- He he już cie lubię- powiedział.
- Czyżby nie zna mnie pan....
- Ale chciałbym poznać, i mów mi Michael proszę.
- Pod warunkiem, ze ty będziesz do mnie mówił Angie.
- Oh, Angie jesteś niezwykła, i chyba nie tylko my to pod uwarzyliśmy-
brodą wskazał, na Thomasa, który mnie obserwował.- Pożera Cię wzrokiem.
- Nie ma, czego...
- Kłóciłbym się.
- Masz żonę- powiedziałam starając się sie opanować, uśmiech,
który cisnął mi się na usta.
- Ale czy ja cos mówię. Tylko pochwalam twoja urodę- wyszeptał-,
Bo jesteś piękna prawda Wayne?
- Oj, takiej pięknej dziewczyny jeszcze w życiu nie
widziałem..
- Powiem to twojej żonie!- Wykrzyknął Michael, na co nie
wytrzymałam i zaczęłam sie śmiać.
- Em... ja ja....
Po chwili Michael i Wayne wybuchli śmiechem, i ledwo, co
się opanowując.
- Co wam tak wesoło?- Koło nas pojawiła się Lisa.
- Tak, sobie, To Angie wstaw sie pod ten adres jutro o 8
dobrze- rzucił Michael starając się sie opanować.
- Dobrze....
------------------------------------
Hej to jest moje drugie oficialne opowiadanie. Będę starał sie dodawać, tu notki co tydzień, no chyba, ze będę miał wenę to będą wcześniej. Na moim drugim blogu notka już niebawem.
Pozdrawiam. Michael
Witaj! :D Przypadkiem trafiłam na Twojego bloga i stwierdzam,że piszesz świetnie! :D Wyłapałam mały błąd- guwernantka nie guwernatorka. :D Super się czyta bloga. Zapraszam również do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://whoisit1.blogspot.com/?m=1
Dzień dobry c:
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada. Przyjemnie piszesz i dzięki temu miło się czyta.
Z niecierpliwością czekam na koleiny wpis - tu oraz na drugim blogu.
Życzę weny i czasu do pisania c:
W wolnym czasie, zapraszam :
http://kingpopandkingworld.blogspot.com/
Hej :) Kolejne świetne opowiadanie. Masz świetne pomysły na opowiadania.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału pozdrawiam :* :)