niedziela, 26 kwietnia 2015

# Notka Specialna

Tak jak obiecałem pojawia się notka na 4000 tyś wyświetleń. Miałem mały dylemat bo miałem wiele różnych pomysłów i nie każdy był o Michaelu. No, ale dobra jest to blog o nim więc wrzucam jedno z części ( szczerze już napisałem kilka rozdzialików). Nosi to nazwę Heaven Is Here.
Zapraszam do czytania:

Jeśli ktoś nigdy nie przeszedł załamania nerwowego a jest ciekaw jak to jest to musiałby spotkać się z moim kuzynem. Tak głupiego faceta jeszcze nie spotkałam. Siedziałam z nim w jednej z kawiarni patrząc się przez szybę. Nie miałam do niego siły. Wiedziałam, że te jego " Interesy " źle sie skończą.
- Halo Violet mówię do ciebie- mruknął niecierpliwie. Przeniosłam na niego wzrok i mruknęłam:
- Co?
- Boże nico,. Zadzwoniłem do ciebie, żeby się poradzić, a ty jak zwykle coś odwalasz.
- Ja odwalam? Ja? Czy ty się słyszysz?! A co mam powiedzieć? " Tak Daniel wpakuj się w te narkotykowe bagno?" Chce dla ciebie dobrze, ale ty jesteś głupi jak but!- Warknęłam i oparłam się o rękę.
- Violet to nic takiego.
- Daniel narkotyki to... Co osiągniesz, co? Nic. Tylko się stoczysz.
- A ty, co osiągnęłaś? No, co? Każdy twój facet okazywał się zwykłym draniem, od dziecka rodzice mają cie gdzieś, a po skończeniu 18 lat musisz wyjść za tego matoła Jake'a , którego nienawidzę- mruknął biorąc łyk kawy- Nigdy go nie kochałaś, jak można poślubić kogoś takiego..? To ty wpadasz w bagno Violet nie ja..
- Daniel myślisz, że tego chce? Nienawidzę tego gościa, ale nigdy nie miałam nic do powiedzenia. Zawsze rodzice mówili..
- No właśnie zawsze ich sie słuchałaś. Dlaczego nie posłuchasz głosu serca?
- Oj przestań pieprzyć, co cię tak nagle wzięło na " Posłuchaj głosu serca"?
- Bo widzę, że każdego dnia jest z tobą gorzej. Dusisz się Violet, im dłużej będzie słuchać rodziców tym będziesz miała gorzej- odparł. Wiedziałam, że miał rację, ale co ja miałam zrobić? Nigdy nie miałam wyboru.
- Muszę spadać Selena na mnie czeka- zmieniłam temat i ściągnęłam z oparcia płaszcz.- Pamiętaj Daniel ostrzegałam cię. Nie rób nic głupiego.

- Wiem Vi, nie bój się.
- Lecę, trzymaj się- mruknęłam i skierowałam się w stronę wyjścia. Nie chciałam by widział, że chce mi się płakać z powodu mojej sytuacji. Rodzice kazali wyjść mi za Jake, żeby ukręcić interes. Sprzedali własną córkę. Zapięłam guziki płaszcza i schowałam ręce do kieszeni idąc powoli w kierunku parku. Podniosłam głowę słysząc wesołe śmiechy imprezowiczów, ile ja bym dała, żeby móc się trochę rozerwać. Ale nie mogę. Najpierw nauka. Tak to się skończyło, że mam jedna przyjaciółkę, do tego mam dwa zawody sercowe, o których rzecz jasna rodzice nie wiedzą. Usiadłam na ławce i czekałam. Miałyśmy razem z Sel wracać do akademika, lecz minuty dłużyły się a na dworze robiło się coraz to zimniej. 
Westchnęłam, masując dłońmi zmarznięte kolana. Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Zbliżała się 21, postanowiłam jeszcze trochę poczekać, bo znając życie jak sobie pójdę to zrobi mi takie kazanie, jakie popamiętam do końca życia.

Nie wiem ile czasu minęło, ale niebo zrobiło się całkowicie ciemne, odgłosy balujących imprezowiczów zniknęły, gdy skręcili za rogiem. Zostałam sama. No dobra jest parę gołębi i wiewiórek. " Nie ma, co. Cudowne towarzystwo".

Po prawie dwóch godzinach czekania  wstałam i skierowałam się w stronę lasu. Jedynie tak dało się dojść do akademika. Żałowałam jednak, że nie postanowiłam iść szybciej. Spacer po parku o prawie północy nie jest cudowny. Tak to, chociaż wracałabym z miłą panią z pieskiem, a teraz musiałam iść całkiem sama.
Wracanie przez ciemny las nigdy nie należało do najprzyjemniejszych szczególnie samotny powrót. Pomimo iż z ojcem mieliśmy różne zdania zrobiłabym wszystko by się teraz do niego przytulić. Wiem, może to dziecinne, ale ja naprawdę boje się wracać sama.
Usłyszałam jakiś szmer, więc odwróciłam się nerwowo, wiatr rzucił mymi włosami do tyłu tylko grzywka padała mi na twarz. Odgarnęłam grzywkę z twarzy by lepiej widzieć. Rozglądałam się, dokoła lecz byłam sama. Las wygadał się mroczny i tajemniczy. Cienie, jakie rzucały drzewa, przez pełnie, jaka była na niebie pogarszała tylko wygląd obecny lasu.
Serce biło mi w piersi jak oszalałe, oddech zrobił się szybszy a oczy zapewne straciły niebieskie kolory. Patrzyłam z przerażeniem na to, co tu się działo. Obejrzałam się jeszcze raz i ruszyłam przed siebie, po czym wyciągnęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer do Seleny, jednak, gdy usłyszałam w komórce jakieś trzaski, zasięg był bardzo słaby i znikał, co kilka sekund.
- Nie rób mi tego.. Błagam- wyszeptałam popatrzyłam na ekran gdzie pojawił się sygnał połączenia.
Jednak nie odebrała Selena odezwała się jej skrzynka pocztowa.
" Cześć tu Selena, nie mogę teraz rozmawiać, ale oddzwonię, tylko nagraj się po sygnale"
- Jasna cholera gdzieś ty jest!? Zafundowałaś mi samotny powrót przez ciemny las, całkiem samej o północy. Miałyśmy razem wracać, a ty zostawiłaś mnie samą. Jeśli poszłaś z Erickiem to cię zabije! Zadzwoń do mnie jak najszybciej.

Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Nie wiem, po co dzwoniłam. Dobrze wiedziałam, że odsłucha tą wiadomość dopiero za tydzień. Nagle usłyszałam dźwięk łamiącej się gałęzi, więc obejrzałam sie za siebie. 
- Boże niech to się skończy- wyszeptałam i wypuściłam powietrze. Gdy nagle ktoś zakrył mi usta. Zaczęłam się szarpać, lecz ten ktoś okazał sie silniejszy.
- Piśnij tylko a cię zabije..
- Nie groź mi- warknęłam.
- Nie grożę obiecuje- Poczułam jak przykłada mi do szyi coś zminego. Trzymał przy moim gardle nóż, gdy nagle wypuścił mnie i rzucił a ja upadając walnęłam o drzewo.
- Odejdź pierdolony zboczeńcu!- Wrzasknełam.
- Nie wierć się do cholery- wymierzył mi solidny policzek a ja zawyłam z bólu.
- POMOCY!
**
Płakałam, wyrywałam się, ale na marne. Miał nawet gdzie przekleństwa kierowane w jego stronę. Myślałam, że to koniec, gdy nagle usłyszałam jakieś kroki.
- Pomocy!- Wrzasknełam, za co wymierzył mi taki policzek, że zaczeło szczypać jak cholera- Pomocy!
Kroki zrobiły się jeszcze głośniejsze a ten drań wyszeptał:
- Pożałujesz tego- po czym uciekł. Skuliłam się, gdy nagle ktoś do mnie podbiegł i wyszeptał:
- Wszystko w porządku?
Zamiast odpowiedzi ryknęłam płaczem.
- Ciśś jesteś bezpieczna- szepnął, po czym zdjął swoja marynarkę i narzucił mi na ramiona- Trzeba to zgłosić.
- NIE!
- Musi zapłacić za to, co ci zrobił- powiedział gniewnie, lecz nagle jego oczy poszerzyły się, z przerażenia- Matko boska ty krwawisz.
 Drżącą ręką dotknęłam szyi i poczułam coś mokrego pod palcami, po chwili z przestrachem odkryłam, że to moja krew.
- To.. To nic, zaraz przestanie.
- Musi zobaczyć cię lekarz.
- Nie.. Proszę nie- skuliłam się i znów ryknęłam płaczem usiadł obok mnie i przytulił do siebie. O dziwo wtuliłam się w niego. Gdyby nie on nadal by..
- Mogę wiedzieć jak nazywa sie mój wybawiciel.
 Nie znajomy uśmiechnął się nieśmiało i wyszeptał:
- Michael, a ty?
- Vi..Violet- opuszkami palców dotknęłam drżących warg. Popatrzyłam na siebie ze wstrętem.
" Nikt cię nie uratuje dziecino"
Jęknęłam zrozpaczona i ukryłam twarz w dłoniach.
- Violet spokojnie.
Podniosłam wzrok i przyjrzałam mu się dokładnie. Jego oczy patrzące na mnie z troską w odcieniu niezwykłej brązowej barwy.. Nie brązowej.. Czekoladowej.
- Nie płaczemy już?- Delikatnie wytarł kciukiem moją łzę, z policzka. Ten drobny gest sprawił, że delikatny uśmiech wpełzł mi na twarz. Wyciągnął wyhaftowaną jasno-niebieską chusteczkę i mi ją podał.
Zaśmiałam się i wydukałam:
- Szkoda ją wybrudzić.
Michael zaśmiał się łagodnie, po czym dodał:
Dasz rade wstać.
- Nie wiem chyba tak.
Wstał, po czym podał mi rękę, jednak nie umiałam ustać, kolana od razu się mi ugięły. Złapałam się jego ramienia. Potrzymał mnie w pasie i rzucił:
- Wezmę cie na ręce.
- Nie!
- Nic ci nie zrobię. Obiecuje.
Chwilę milczałam, jednak nie pewnie pokiwałam głową. Wziął mnie na ręce i skierował się w jakimś kierunku, gdy dotarliśmy do samochodu. Nagle przed oczami pojawiły mi się dziwne mroczki. Michael widząc to przełknął ślinę i posadził mnie na siedzeniu, po czym sam usiadł za kierownicą i ruszył, co chwila na mnie zerkając.
- Trzymaj się Violet. Już nie daleko... Nie poddawaj się- w jego głosie zabrzmiało przerażenie.
Spojrzałam na niego i wyszeptałam:
- Nie mam siły.
- Nie rób tego Violet. Nie wolno ci zamykać oczu.. To rozkaz nie prośba. Nie rób tego Vi..
Powoli powieki same zaczęły mi opadać.
- Otwórz te pieprzone oczy- mruknął i się zatrzymał, po czym wysiadł i otworzył drzwi od mojej strony. Wziął mnie na ręce i skierował się w stronę jakiegoś budynku, po chwili byliśmy w środku, poraziło mnie trochę światło, więc zamknęłam powieki- Violet proszę, szedł gdzieś. Nim straciłam przytomność usłyszałam głos, który odbił się echem kryjąc panikę i przerażenie:


- Dzwońcie po Conrada!


Przepraszam, ze ta notka jest taka dramatyczna, ale ostatnio wzieła mnie taka wena, do tego to będzie też miało znaczenie w " Przyszłości" no, ale nic. Przepraszam za błędy. Chcecie ciąg dalszy? Acha tak wyglądają postacie.


Violet Baker ( 17 l.)
Michael Jackson (25 l.)

Daniel Baker ( 19 l.) Kuzyn Violet.
Selena Morgan ( 17 l.) Przyjaciółka Violet.

7 komentarzy:

  1. Spodobało mi sie. I to bardzo <3 krew cieknąca po szyi *-* Boże, co ja gadam xD
    Tak. Jestem pesymistką. Nic na to nie poradzę.
    Aj tam, że dramatyczna. Lubie takie :D
    Mike bohater. Jak zawsze. A co. Bardzo dobrze ;3
    Życze weny
    Pozdrawiam
    ~Bunia ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. What the fuck ? Sory, ale.. Przepraszam wiem, że cała notka nie jest do śmiechu bo łza się w oku zakręciła, ale co Mike robił w lesie o północy? Wiem to najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać i za pewne odpowiedź będzie, że tak pasowało do histori.. Nie olej to.. Notka cudna, dramatyczna, smutna i przykra..
    Wiesz jestem zdruzgotana.. Motyw o treści 'wyjście za mąż bo tatuś kazał' sama planowałam zastosować w swoim opowiadaniu.. Chyba z moją przyjaciółką stałyśmy 2 godziny po szkole na ulicy i gadałyśmy o tym.. Oszz tyyy.. Nie obrażam sie wręcz przeciwnie mam kopa do działania, ale żeby nie było moja historia będzie zupełnie z innej beczki, ale to okaże się dopiero we wrześniu i czy do tamtej pory nie wykituje.. Bo jest coraz gorzej ze zdrowiem.. Lilka łączmy sie .. No to czekam na następną notke.. Przepraszam za błędy .. Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps; nie złość się za ten komentarz..
      Bo naprawde mi się podoba :)

      Usuń
  3. Rany! Notka The Best! Ubóstwiam Twoje opowiadanie, a to jest bomba!
    Kocham ;3
    Mike taki opiekuńczy ^^
    Cudowne.
    Pozdrawiam i życzę Ci weny.
    Susie.

    OdpowiedzUsuń
  4. 17 lat akademik? A i już przeczuwam wątek romantyczny więc czy nie za dużo różnica wieku? 11 lat to trochę dużo. Ale wszystko się fajnie zapowiada moje klimaty. Możesz dodać następna. Tylko ten wiek mi strasznie nie pasuje.
    Pozdrawiam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A gdzie jest licznik odwiedzin?

    4000 tyś czyli 4 mln czy 4000 odwiedzin?

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam twoje opowiadania ! Notka faktycznie dramatyczna ale lubię takie klimaty :) Możesz kontynuować to opowiadanie ! Przyznam , że dla mnie różnica wieku nie ma żadnego znaczenia !
    Pozdrawiam i życzę dużo weny !
    Fanka Michaela

    OdpowiedzUsuń