( Michael)
Dwa dni wcześniej....
Wyszedłem
z domu trzaskając drzwiami. Czym ja sobie do cholery zasłużyłem by Joseph mnie
traktował? Nic nie chce po za tym żeby był dla mnie jak ojciec. To aż tyle? Nie
znam go jak ojca i chyba nie jest mi to dane. Wściekłość i smutek opanowały
teraz moją duszę. Nigdy sie nie denerwowałem, jestem osobą raczej spokojną,
lecz kłótnia z Josephem wytrąciła mnie z równowagi, do tego informacja, że stan
zdrowia Ryana się pogarsza. To wszystko źle na mnie zaczęło wpływać..
Nie umiem się na niczym skupić, mam próby do trasy, na
którą z jednej strony nie chce jechać. Owszem bycie sławnym oznacza wiele
cudownych rzeczy. Podróżujesz po świecie, spotykasz się z ludźmi, jest
cudownie, ale jest też ta druga strona. Trzeba poświęcić wiele czasu, do tego
nie mam życia prywatnego. Od kiedy Thriller stał sie fenomenem, moje życie
zmieniło sie w piekło. Media mi to zagwarantowały. Kiedyś ktoś sie mnie
zapytał, czy lubię trasę koncertowe? Odpowiedz jest, że.. Nie lubię ich. Strefy
czasowe źle na mnie wpływają, adrenalina po koncercie wciąż tętni w żyłach a ja
mam iść spać, a następnego dnia lecieć do innego kraju gdzie jest jeszcze inna
godzina. No, ale taka jest cena sławny,.. Ale to nie oznacza, że żałuje, że
jestem sławny. Tego nigdy nie powiem, owszem nie miałem dzieciństwa, ale teraz
czuje większa potrzebę by pomóc i opiekować się młodszymi. Nigdy nie zmieniłbym
mojej przeszłości... Powodem, który sprawia, że nie żałuje... To moi fani.
Kocham ich.
Gdy widzę
jak się uśmiechają, jestem tak szczęśliwy, że mogę odlecieć na skrzydłach
prosto do nieba. Owszem jest niebezpiecznie, jednak, gdy widzisz tyle osób,
które się do ciebie uśmiechają, wykrzykują twoje imię, nawet noszą białe
skarpetki, białą rękawiczkę... To nie ma siły, która by nie sprawiła, że
uśmiech wpełza na twarz. Czuje wtedy, wiele miłości. Za to jestem wdzięczny
Josephowi, gdyby nie on..Nie miał bym moich fanów. Oni sprawiają, że chce robić
to, co obecnie robię.
W życiu doznałem wiele miłości, od fanów, od matki
rodzeństwa.. Jednak każdy chłopiec chce by jego ojciec go kochał. Każdy ojciec
dla każdego syna jest bohaterem. To on nas uczy grać w piłkę nożną, to on mówi
jak mamy zagadać do dziewczyny. To z nim mogę pogadać jak mężczyzna z mężczyzną.
Jak ojciec z synem? Lecz chyba nie jest mi dane doznać ojcowskiej miłości,
jednak obiecałem sobie, że będę starał się być najlepszym tatą na całym
świecie. Będę chciałby czuły moją miłość, bo jak można nie kochać takich małych
aniołków.
Każdy ma jakiś cel.. Mój to pomaganie oraz troszczenie się
od młodszych, ludzie tego nie rozumieją, lecz naprawdę kocham pomagać. Wtedy
czuje, że właśnie to chciałem zrobić. Pamiętam dokładnie, gdy jako mały
chłopiec udałem się wraz z moimi braćmi do jednego z szpitali z ciężko chorymi
dziećmi. Przeżyłem szok, na początku bałem się podejść, lecz dzieci od razu
sprawiły, że poczułem się dobrze.. Dokładnie pamiętam ten dzień jakby był
wczoraj. Obiecałem sobie, że gdy będę starszy będę pomagał. Nie dla rozgłosu,
dlatego, że to jest moja misja na tej ziemi.
W tym szpitalu był też mały chłopiec na AIDS miał na imię
Sam, był dwa lata młodszy ode mnie. Ciężko przeżywał tą chorobę, w dzień, kiedy
zmarł, poczułem się winny, że nie pomogłem mu, dlatego tak cholernie zabolało
mnie, że wyniki Ryana sie pogorszyły. Zaprzyjaźniłem się z nim i nie wiem, co zrobię,
gdy on..Gdy...
" Nawet o tym nie myśl"
Jechałem w nieznanym mi kierunku, byle jak najdalej od mego
ojca. Zegar wskazywał godzinę 23: 30, ale to była jedyna możliwość by
zaczerpnąć Świerzego powietrza i nie zostać rozpoznanym.
" Cena sławy"
Zaparkowałem samochód na poboczu, po czym wysiadłem i
nałożyłem na głowę kaptur, rozejrzałem się by upewnić czy nikogo nie ma i
zacząłem się kierować drużką wzdłuż lasu. Zawsze natura mnie uspokajała. Miała
w sobie magię, lecz człowiek nie umie tego dostrzec. Nie umiem zrozumieć jednej
rzeczy, po co człowiekowi będą te hotele, boiska baseballowe, gdy nie będziemy mieli,
czym oddychać? Po co to wszystko? Matka Ziemia nie da sobie sama poradzić, to
my musimy coś zrobić, ludzie naprawdę są czasem głupi. Nic nie będzie miało
sensu, gdy nas nie będzie... Jaki jest sens tego wszystkiego? Nie możemy żyć z
naturą z zgodzie?
Usłyszałem krzyk. Dziewczęcy krzyk przerażenia. Rozejrzałem
się, lecz nikogo nie widziałem. Byłem sam, więc skąd dochodził ten głos.
- Pomocy- krzyknęła przerażona, udałem się za tym głosem w
głąb lasu. Gdy dotarłem na miejsce na ziemi siedziała jakaś zapłakana
dziewczyna a jakiś obleśny facet widząc mnie zaczął uciekać. Podbiegłem do niej
i wyszeptałem:
- Wszystko w porządku?
Dziewczyna wybuchła płaczem i skuliła się. Była cała
podrapana, do poraniona.
- Ciśś jesteś bezpieczna- szepnąłem i zdjąłem z
siebie marynarkę i narzuciłem na jej ramiona.- Trzeba to zgłosić.
- NIE!- Wykrzyknęła i podniosła swoją twarz. Spojrzałem w
jej oczy. Nie były puste, przeraziło mnie to.
- On musi zapłacić za to, co ci zrobił- powiedziałem
gniewnie. Co za facet, jak można zrobić takie coś tak młodej dziewczynie. Gniew
zastąpiło przerażenie, gdy zobaczyłem strużkę krwi spływającą po jej szyi-
Matko Boska ty krwawisz.
- To..To nic, zaraz przestanie- powiedziała dotykając rany.
- Musi zobaczyć cię lekarz- powiedziałem starając się zachować
spokój.
- Nie.. Proszę
nie- skuliła się i znów wybuchła płaczem. Usiadłem obok, po czym przygryzłem
wargę.- Mogę wiedzieć jak nazywa się mój wybawiciel?
Uśmiechnąłem się do niej i wyszeptałem:
- Michael, a ty.
- Vi..Violet....
***
Chodziłem nerwowo po korytarzu.
Conrad badał Violet już prawie godzinę, i nadal nie wyszedł powiedzieć mi nic o
jej stanie. Postąpiłem źle miałem ją zawieźć do szpitala, chociaż nie chciała.
Gdy straciła przytomność od razu wezwaliśmy Conrada i kazał mi ją zanieść do
jednej z sypialni i tyle ją widziałem. " Boże, że taki okrutny los musiał
spotkać akurat ją". Zsunąłem się po ścianie dół, nienawidziłem
czekania, zawsze czekasz a potem podchodzi do ciebie lekarz z kamienną twarzą i
mówi" Bardzo mi przykro"
- Trzymaj się Vi- wyszeptałem a
wtem drzwi sie otworzyły.
- I co z nią?- Zerwałem sie na
równe nogi, przez co zakręciło mi sie w głowie, i musiałem podtrzymać się jego
ramienia.
- Spokojnie.. Rana na szyi nie jest
głęboka na szczęście nie straciła dużo krwi, obudzić się powinna za dwa dni,
najdłużej, acha i ma złamaną rękę, więc..
- Ale nic jej już nie grozi?
- Nie, na razie wszystko w porządku
jednak.. Boje się o jej stan psychiczny po obudzeniu- wypuściłem powietrze z
ust i wyszeptałem:
- Wiem, zrobię wszystko by
odzyskała radość życia.
- Będziesz musiał ją mieć na oku.. Po
takim czymś nie wiadomo czy sie podniesie.
- zrobię wszystko by sie podniosła.
- Michael wiem, że chcesz dobrze,
ale czasem dobre chęci nie wystarczają.
- Nie pleć głupot- warknąłem- Przepraszam..
- Jesteś zdenerwowany, uspokój się,
bo znów nie zaśniesz.
- Nie mam zamiaru iść spać.
- Michael ona śpi..
- No i co? Będę ja pilnował 24 na dobę,
jeśli będzie trzeba.
- Michael to nie twoja wina..
- Boże wiem,..
- Słuchaj wiem, że lubisz pomagać,
ale... Wiem, że współczujesz jej.. Ale litość.
- Cholera nie robię tego z litości,
tylko przeraziło mnie to, ze jej oczy nie wyrażały żadnych uczuć. I zmienię to.
Nie ważne, co będziecie mówić i tak to zrobię.
Conrad uśmiechnął się i położył
dłoń na moim ramieniu.
- Wiem, ze ci się uda...
Pożegnałem się z nim i udałem się na górę do sypialni, w
której leżała Violet. Po cichu otworzyłem drzwi i wejrzałem do środka, światło
księżyca padało jej na twarz, co dodawało jej uroku. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
Zamknąłem drzwi, po czym się o nie oparłem, przyglądając sie jej uważnie. Jej
klata piersiowa unosiła się w równym tempie do góry, przez obojczyk szła blizna
po czymś ostrym, a na ustach i twarzy malował się ( pomimo snu) ogromny smutek.
Podszedłem do niej i delikatnie pogłaskałem ją po policzku.
-
Wszystko wróci do normy.. Obiecuję ci... Jesteś tu bezpieczna, więc się nie
martw, cały czas jestem przy tobie...
Poczułem jak w oczach zbierają się mi łzy, więc przygryzłem
wargę.
- Słodkich snów Violet..
Opuściłem rękę. Ostatni raz się jej przyjrzałem, po czym
opuściłem jej pokój.
Wziąłem szybki prysznic i położyłem się na łóżku próbując
zasnąć jednak na marne. W końcu ubrałem czarny szlafrok, otuliłem się nim i
wyszedłem na taras, po czym usiadłem w na jednym z krzeseł. Przymknąłem oczy
czując zimny wiatr na mojej rozgrzanej skórze.
" Nie wiem, co zrobię, ale wiem, że się nie poddam. Nie,
dlatego, że robię to z litości, po prostu ta dziewczyna to wielka tajemnica, i
chce ją poznać."
"Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne. "
~William Shakespeare (Szekspir)
Co za rozdział!
OdpowiedzUsuńTaki trzymający w napięciu :(
Biedna Vi, oj biedna :(
Ale Mike bohater, postara się już aby była znów szczęśliwa!
Ja to wiem xDD
Czekam na nexta i życzę Ci dużo weny.
Pozdrawiam,
Susie.
Chłopaku (jak ty do mnie dziewczyno, to ja do Ciebie 'chłopaku'). Noo dobra już wiem co robił o północy w lesie..
OdpowiedzUsuń'Kocham mojego ojca, ale go nie znam', jak to powiedział.. Nie wiem czemu, ale mimo tego, że Joe tak traktował Mike.. Mam do niego minimalny szacunek co nie oznacza, że go lubie.. Bo go tak naprawde nie lubie.. Ale mniejsza.. Dobrze, że Mike chcę się zaopiekować Vi, cholera domyślam się w jakim szoku będzie.. Notka cudowna, taka od serca.. I chłopakuu ty też genialnie piszesz opisy :) Czekam na nexta Życzę duużo weny ~MeryMJ
Michael jej pomoże. On potrafi :)
OdpowiedzUsuńBardzo się ucieszyłam, że dodałeś notkę. Zaciekawiła mnie ta historia.
Biedna Violet. Dobrze, że Mickey jej pomógł w tym lesie.
Poprawiłeś mi humor, który był nie najlepszy od południa. Dziękuje :)
Życzę weny
Pozdrawiam
~Bunia ;3
A mnie będzie wkurzać ta różnica wieku bo jedenaście lat! No proszę Cię! To jest chora! Jedenaście lat! Przecież ona ledwo zaczynała szkołę kiedy on ją kończył!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA tak po za tym jest ok. Tylko mi się tak dziwnie robi kiedy myślę o tym że ona jest nastolatką
Pozdrawiam
Sory że się wtrącę, ale co jest w tym złego?
UsuńMiłość nie wybiera.. Heh u mnie w opowiadaniu jest 16 lat różnicy.. Pozdrawiam ~MeryMJ
Nic nie szkodzi że się wtrącasz. Każdy może mieć swoje własne zdanie tobie i Michaelowi to nie przeszkadza a mi tak. Po prostu według mnie to strasznie dużo chodź "miłość nie zna wieku" . Ale to moja opinia. Ja tu nie mam nic do gadania :D. To wybór autora.
UsuńPozdrawiam
Michael to bohater ! Zawsze chciał wszystkim pomagać :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to jest cudowny ale smutny ! Cieszę się , że będziesz pisać to opowiadanie bo fajnie się rozpoczyna i z miłą chęcią będę je czytać tak jak Liberian Girl :)
Pozdrawiam !
Fanka Michaela