sobota, 25 kwietnia 2015

11. I Love You, Liberian Girl

Hej Mery Jackson zadała pytanie kiedy nowa Don't Walk Away.. Więc teraz wybór należy do was, kiedy byście chcieli nową notkę z D.W.A? mam ją napisaną więc mi to jest obojętne wybór należy do was.
Chciałbym też przeprosić za ilość błędów, bo naprawdę jest ich wręcz maskakrycznie dużo.


Zapraszam do czytania...

W głowie miałam mętlik. Kiedy przyłożyłam rękę do ust nie myślałam o niczym innym jak o tym, żeby skończyć te cierpienie? Nie chciałam pamiętać tego, co robił mi Danny, nie chciałam by moja miłość do Michaela w ogóle była. To jest zakazane. Nie powinno tego być. Otworzyłam usta, i już przechylałam rękę, gdy..
" Będę tęsknił, ale wiem, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie"
To zdanie wyszeptał Michael w dzień, kiedy wyjeżdżał. Siedziałam wtedy na parapecie patrząc przez okno. Myślał, że nie chce na niego patrzeć, lecz prawda była inna. Nie chciałam by widziął, jak mnie to boli, że wyjeżdża. Że mnie zostawia. Nie mogłam tego zrobić, dałam mu słowo. Siedziałam tak, gdy nagle do pokoju wpadła roześmiana Rose. Nie miałam nawet czasu zapytać się, co tu robi, gdy zamarła z ręką na klamce widząc, co chce zrobić.
- Angie.
- Rose, co ty tu robisz?- Zapytałam nerwowo.
- Nie rób tego.
- Nie zrobię- spuściłam głowę.
Usiadła na łóżku i wzięła opakowanie po tabletkach.
- Nie wzięłaś ani jednej?
- Nie..
- Co tu się dzieje?- Do pokoju wkroczyła Tiff- Boże Angie- zakryła usta dłonią.- Dziewczyno coś ty chciała zrobić?
Usiadła obok swojej córki, wybuchłam płaczem wtedy ona pogłaskała mnie po włosach.
- Już dobrze, nie płacz.
- Boże, co ja chciałam zrobić?!- Ukryłam twarz w dłoniach.
- Chciałaś popełnić największe głupstwo, jakie można- odparła.

.
- Powiesz Michaelowi?
- Nie wiem, co mam zrobić. Boje się, że to powtórzysz- odparła smutno.
- Nie mam zamiaru- To było nagle.
- Angie może powinien porozmawiać z tobą psycholog?
- Nie, bo znów mnie zamkną!
- Co? Angie.
- Gdy miałam 16 lat chciałam się zabić. Chciałam skoczyć pod pociąg- pociągnęłam nosem- Ale żyję, dzięki Michaelowi. Przechodził tamtędy i mnie odciągnął, w ostatniej chwili- dodałam wycierając łzy.- Pilnował mnie tydzień, ale uciekłam.
- Dlaczego?
- Bo..Wiedziałam, ze on jest inny, ale nie chciałam by ktoś znów mnie skrzywdził. Znów dotykał. Nie chciałam tego. A najgorsze było to, że on zaczął się przywiązywać. I ja...
- Poczułaś coś do niego- pokiwałam głową.
- Gdy wróciłam do domu, " Ojczym"- nie chciało przejść mi to przez gardło.- Wysłał mnie tam, mówiąc, że to pomoże. Siedziałam tam rok, i myślałam, że wszystko wróci do normy, ale on znów chciał to robić, ale obiecałam sobie, że nie zrobię sobie nic. Nie będę przez to bydle płakać- dodałam przyciągająca nogi pod brodę- Obiecałam Michaelowi, że się nie poddam.
- To, dlatego Michael cię uspokajał w nocy?- Kiwnęłam głową.
- Powiedziałam mu .. O wszystkim. A teraz go nie ma i sobie nie radzę- wyszeptała: - Tak cholernie go potrzebuje!
- To, dlaczego się od niego odcięłaś?
- Bo Lisa się z nim prze zemnie kłóciła- zerwałam się z miejsca i wyszłam na balkon- Nie chciałam by prze zemnie cierpiał. Zawsze chciałam dla niego dobrze.
- Myślisz, że to dobra decyzja..
- Nie wiem, co jest właściwe a co nie...
- Dlaczego wy tacy jesteście. Najpierw on teraz ty..
- Dla tego, ze jesteśmy tak samo rozdarci. Nie wiemy, co jest właściwe a co nie...
****
Gdy weszłam do kuchni usłyszałam płacz. Dokładniej płacz Mac'a. On prawie nigdy nie płacze.
- Hej potworze, co jest?
Mac spojrzał na mnie, podbiegł i się przytulił.
- Nigdy tego nie rób. Nie zostawiaj mnie. Jesteś cholera jasna moją laską.. Pomyślałaś, co bym poczuł- mruknął.
- Potworku, o co chodzi?
- Gdy schodziłem do kuchni posłyszałem jak Tiff mówiła, że chciałaś się zabić.
Spojrzałam z wyrzutem na Tiff, która odwróciła głowę.
- Kochaneczku już wszystko w porządku?
- Nie zostawisz mnie?
- Na razie nie..
- Obiecujesz?- Zapytał i spojrzał na mnie tymi swoimi słodkimi oczkami

- Obiecuje.. Aż tak się przejąłeś?- Poczochrałam jego włosy.
- Nie po prostu nie miał bym takiej cudownej laski jak ty- odparł uśmiechając się szeroko." Dawny Mac powrócił"
- Dziękuje cieszy mnie to.
- Jesteś naj ładniejszą i naj przyzwoitszą, jaką znam.
- Mac nie zarywaj przed śniadaniem- w kuchni pojawiła się Rose.
- Jesteś zazdrosna- mruknęłam z uśmiechem, no, co- pogłaskałam go po policzku. Nachyliłam się i dałam mu całusa a on uśmiechnął się szeroko.
- I to nazywa się przywitanie- mruknął siadając do stołu.
- Dobra ludziska, musimy porozmawiać o czymś innym. A dokładniej o urodzinach Michaela, bo ma taki pomysł, że....
***
- Wszystkiego Najlepszego!- Wykrzyknęliśmy, gdy jubilat raczył się pojawić. Michael stanął jak wryty, na co wszyscy zachichotaliśmy.
" A co mi szkodzi".
Nie wytrzymałam i do niego podbiegłam, po czym rzuciłam mu się na szyję, okręcił mnie w koło, po czym spojrzał mi w oczy.
- Najlepszego Piotrusiu.
- Oh Angie..
- Tęskniłam Paskudo.
- Ja za tobą też wredna babo.
- Menda.
- Świnia.
- Osz ty- trzepnęłam go w ramie. Wszyscy zachichotali, na ten widok, po czym odezwała się Rose.
- Tęskniłeś, co królu?
- Nawet nie wiecie jak.
- - Michael- koło nas pojawiła się Tiff z tortem.


: Happy Birthday to You
Happy Birthday to You
Happy Birthday Dear Michael
-Krzyknęliśmy a Michael zawstydzony odwrócił głowę. Przygryzł wargę i spojrzał niepewnie na mnie.
- Pomyśl życzenie- rzuciłam. Przymknął oczy, po czym zdmuchał świeczki a wszyscy zaczęli klaskać.- O czym pomyślałeś.
- A co ty tak chcesz wszystko wiedzieć.
- Bo jestem ciekawska- Michale zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie, po czym pocałował w skroń. Oparłam głowę o jego tors.
- Może powiesz jakąś przemowę?- Zaproponowała odważnie Rose.
- Emm nie wiem, co powiedzieć, to jest cudowne. Cudowne jest to, że jesteście tu ze mną. To najlepszy prezent, jaki mogłem dostać. Kiedy dziś rano Wayne pokazał mi nagranie, chciało mi się płakać ze szczęścia, a teraz.. Boże jesteście tu ze mną, do tego z cudownemu tortem urodzinowym. Dziękuje wam, to są najlepsze urodziny, jakie kiedykolwiek miałem- uśmiechnął się nieśmiało.
- Jeszcze wiele takich urodzin przed tobą. My tego dopilnujemy- powiedziałam.
- Tak?- pokiwałam głową-, Kto o tym wiedział.
- Wszyscy nie licząc ciebie- mruknęła Rose- Wayne też.
Michael spuścił zawstydzony głowę a ja wyszeptałam mu na ucho:
- Nie mam romansu z Waynem.
- Skąd wiesz?
- Dobrze wiem, że go podsłuchiwałeś, i coś uroiłeś sobie w tej główce. Z resztą Wayne powiedział, ze przez całą drogę byłeś nadąsany- mruknęłam- Mój zazdrośnik.
- Na pewno wy nie..
- Nie.. Kocham innego- Michael to słysząc posmutniał: - Ty go dobrze znasz- dodałam i podeszłam do Elizabeth.
- Dobra ludziska zaczynamy składać życzenia - zarządziła Rose.
- ja będę pierwszy!- Wykrzyknął Mac, podszedł do Michaela, lecz najpierw spojrzał na mnie: - Cześć śliczna.
- Mac cały lot do mnie zarywałeś- powiedziałam- daruj sobie.
- mac proszę, teraz moja kolej- Michael puścił mu oczko, na co ten się zaśmiał, spojrzałam oskarżycielsko na Michaela, jednak zamiast się wkurzyć, złapałam go za kołnierzyk koszuli i wyszeptałam:
- Pogadamy na pomoście.
- We dwoje- dodał.
- I nikogo..
- Więcej nam do szczęścia nie trzeba- wyszczerzył się a ja przewróciłam oczami.
***
Wszyscy złożyliśmy m życzenia. Chciałam z nim na spokojnie porozmawiać, lecz co chwila, kto do niego podchodził. Z resztą, co się dziwić. Usiadłam, więc w cieniu na kocu z książką. Chciałam ja czytać, ale cały czas czułam na sobie wzrok Michaela. Podniosłam głowę i w tym samym czasie Michael posyłał jeden z tych jego anielskich uśmiechów. Zawstydzona spuściłam głowę, miałam nadzieję, że do mnie podejdzie, i już miał to robić, gdy podeszła do niego Betty.
Zaśmiałam się i wstałam, po czym wolnym krokiem szłam przed siebie. W końcu dotarłam na mały pomost, słońce akurat chowało się za horyzontem a niebo przybierało pięknych barw. Oparłam się o barierkę i głośno westchnęłam.
- Czyż niebo nie jest dziś przepiękne- odwróciłam się i stałam z nim twarz w twarz.
- Nie tylko niebo.
- O z tym się zgodzę. Wyglądasz dziś przepięknie- mruknął wesoło.
- Powiedział prawdziwy przystojniak.
- Angie..
- Michael muszę ci coś powiedzieć.
- Zaraz proszę znienawidź mnie za to- odparł błagalnie.
- Ale, za co?
- za to.
Wpił się w moje usta, po czym przyciągnął mnie do siebie. Wplątałam palce w jego loczki i przyciągnęłam go do siebie.
- Michael.... Co?.
- Angie... Ja..
- Ty?
Podniósł głowę i wyszeptał:
- zakochałem się w tobie...




 "...oczy są ślepe. Trzeba szukać sercem."
~Antoine de Saint-Exupéry



Dziś strasznie krótka, ale za to we wtorek pojawi się długi rozdzialik.
Do tego przepraszam, że tak uwziełem się na tego Antoine de Saint- Exupéry... Nie wiem co mnie tak wzieło.. już mam plany na przyszłość a nimi jest to, że przeniosę się na Szekspira.. o właśnie co wy na to?:)

5 komentarzy:

  1. Odświeżałam dzisiaj tę stronę chyba z milion razy ;-;
    Jaki zaciesz miałam jak dodałeś notkę ^^
    Co z tego, że krótka? Ważne, że jest.
    I znów kończysz w takim momencie! No się normalnie obrażę! *strzela focha*
    Ale nie ukrywam, że mi się strasznie spodobał ten rozdział <333
    I ten buziaczek na koniec *3* Cmok Cmok
    Niech będą razem PLIS
    BŁAGAM NA KOLANACH *-* ;_; PROSZĘĘĘĘ
    Życzę weny
    Pozdrawiam
    ~Bunia ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka.. Ja to mam szczęście zawsze kiedy jestem na bloggerze udostępniasz rozdział i to jest fajne XD
    Rozdział cudowny.. Końcówka (będę biła, cholera jasna jak nic) Ja Ci skończę w takim momencie.. Noo dobra nie będę biła..
    Smutno jak Angie próbowała się nałykać tych prochów.. Ale potem Mac rozwalił mój system;
    "(...) Jesteś cholera jasna moją laską" Wyobrażałam to sobie.. Matko.. Cudo i wreszcie wyznali sobie tą miłość wreszcie.. Co do DWA wstawiaj szybko.
    Co do Exupérergo to nie masz się co martwić, ma genialne cytaty i one wzbogacają notki.
    Ehh czekam z niecierpliwością na następną notkę :) Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  3. No tym razem to poleciałeś :) Notka jest bombowa i ten pocałunek pod koniec no normalnie nie mogę ! To nic , że notka jest krótka skoro ma takie zakończenie :) Czekam na kolejną :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny !
    Fanka Michaela

    OdpowiedzUsuń
  4. Może być 😊 " Wina to drogi Brutusie nie gwiazd naszych lecz nas samych" albo "Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać.
    Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić.
    Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać.
    Właśnie dlatego boję się, kiedy mówisz, że mnie kochasz.''
    No czekam 😍
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak! Wyznał jej miłość!
    Nareszcie :3
    Idę się radować i otwieramy szampana xDDD
    Nie no, bomba!
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam.
    Susie.

    OdpowiedzUsuń