(Perspektywa
Michaela)
Otworzyłem oczy. Moja klatka podnosiła, się i opadała w przyśpieszonym tempie. Drżącą rękom sięgnąłem do czoła, i wytarłem z niego pot. Po czym przymknąłem oczy i starałem się uspokoić. Śnił mi się koszmar, a dokładniej, że coś stało sie Angie. Że jej ojczym coś jej zrobi, co źle się skończy. Mój oddech delikatnie się unormował, jednak ciało wciąż drżało. W pewnym momencie poczułem dłoń, na ramieniu, otworzyłem oczy i spojrzałem, na zatroskaną Angie. Nie odzywała się, po prostu przyciągnęła mnie do siebie tak, że miałem głowę, na jej brzuchu, i po prostu pogłaskała, przez co uspokoiłem się nieco. Nie wiem, czemu tak nagle przyśnił mi się koszmar, najgorsze było, to, że wiele razy to, co się mi przyśniło, okazało sie prawdą, tak było z Josephem, tak była z Ryanem, oraz z wypadkiem Randiego. Kiedyś mi sie to przyśniło, i ten wypadek na prawdę się wydarzył.
- Cichutko, co sie stało, co?- Spytała łagodnie, przyległem
do niej mocniej, wtedy dodała-, Mickey, co się stało hymn?
- Śnił mi się koszmar.
- Powiesz mi, jaki?- Popatrzyła na mnie. Podniosłem wzrok i
popatrzyłem jej w oczy.
- No dobrze- odsunąłem się od niej, jednak cały czas
trzymałem jej małą zgrabną dłoń.- Śniło mi się, że..
- Że?- Dopytywała, patrząc na mnie wyczekująco.
- Że Danny coś ci zrobi. I..
- I?
- trafisz do szpitala. Mój sen skończył się w momencie, gdy
ty nagle przestałaś, mówić i - do oczu napłynęły mi łzy, miałem gdzieś, że to
mało męskie. Wiedziałem, że na niej mogę polegać.
- Michael, nic mi nie będzie to tylko zły sen tak-
pogłaskała mnie po policzku. Pokiwałem głową wtedy rzuciła: - Spróbuj zasnąć,
dobrze?
- Postaram się- odparłem wysyłając jej wymuszony uśmiech.
- Możesz sie przytulić, jak chcesz- mruknęła i się
położyła. Nie wiedziałem, co zrobić. Z jednej strony czepiam sie Lisy, że mówi,
że niby " zdradzam" ją. No, chociaż czy to nie jest zdradzanie,
przytulanie się do innej dziewczyny? Boże mam żonę, a myślę, o Angie. Wiem jedno,
Angie będzie przeze mnie cierpieć, czuje to.- Michael?- Pomachała mi rękom
przed twarzom.
- T-tak?
- Stało się coś?
- Nie nic.. To dobranoc- położyłem się obok, i przymknąłem
powieki. Angie przyglądała mi się chwilę, czułem to, po czym, odwróciła się i
poszła spać.
Nie wiem ile czasu minęło, ale Angie spała już spokojnie, a ja wciąż wierciłem się. Tęskniłem, za Lisą, ale chociaż mogę być, z Angie. Nie rozumiem, Lisy. No owszem, Angie jest piękna, i podoba mi się, ale komu ona się nie podoba, jest moją przyjaciółką. Tylko przyjaciółką? Pogubiłem się w swoich uczuciach, jednak wiem, jedno nie mogę działać, na dwa fronty. Chociaż, o czym ja gadam, Angie mnie nie kocha. To ułatwia sprawę....
- Więc dlaczego mnie to boli?- Spytałem pod nosem, i
spojrzałem na uśmiechniętą przez sen Angie. Wyglądała, jak anioł. Tak
niewinnie. - Dlaczego boli, że nie możesz być tylko moja?- Dodałem. Usiadłem, i
patrzyłem się przez chwile na nią. Teraz już sam nie wiedziałem, czy ją
kocham czy też nie.
( Perspektywa Angie)
Myślał, że śpię. Ja tylko udawałam. Byłam ciekawa, co oznaczają jego słowa, „ Dlaczego boli, że nie możesz być moja?". Do tego czułam się dziwnie, czując jego wzrok, na sobie. Jakby patrzył w moje oczy, mogłabym uznać, że zagląda mi do duszy, na całe szczęście, leżałam, do niego odwrócona plecami. Nie umiałam też zasnąć, przez to, co powiedział. Szczerze trochę zaniepokoił mnie swoim snem. Co mogło mi się stać? Tego chyba się nie dowiemy. Usłyszałam jak się podniosii, i wypuszcza z świstem powietrze z ust.
- Boże, co ja do niej czuje?
- On ci raczej nie podpowie- odparłam. Wyglądał na
przestraszonego. Usiadłam, i spojrzałam na niego.- Więc nie opłaca ci sie
pytać.
- Angie..
- O kogo ci chodzi?- Spytałam.
- A ty myślisz, że?
- O Karen, wspominałeś, że Lisa jest o nią zazdrosna- mruknęłam,
na co nieco się odprężył.
- Wiesz Karen jest dla mnie bardzo bliska.
- Zakochałeś się w niej?
- Nie! Po prostu, ostatnio nieźle się pokłóciliśmy, i sam
nie wiem, czy ja lubię czy działa mi na nerwy.
- Oooo interesujące, a co do mnie czujesz? W sensie no
wiesz..
- Jesteś dla mnie jak siostra, matka, kochanka, i
przyjaciółka- odparł.
- Urodziłam cię- zachichotaliśmy.
- Nie chodzi mi o to, że wiem, że mogę na tobie polegać, w
każdej sprawie. I dlatego powiedziałem, że dla mnie taka jesteś.
- A dlaczego jak kochanka?
- Bo, potrafisz sprawić, że czuję się dowartościowany.
- Ooo, co ja tu się dowiaduje. Mam cię dowartościować, no
to tak.. Ale nie wylejesz mnie, co?
- Nie.. Mów właśnie, co o mnie myślisz?
- Em.., ale nie wiem czy powinnam?
- No weź.
- Jesteś najprzystojniejszym facetem, jakiego znam. Masz
piękne.. Najpiękniejsze oczy, na całym świecie, a twój uśmiech, to, to coś
cudownego. Kurde do tego genialnie się ruszasz- on to słysząc zaśmiał się-
genialnie, się poruszasz.
- Dzięki.
- Ale uważam, tez, że jesteś słodkim małym czarującym
chłopczykiem. Który został uwięziony w ciele dorosłego juz dawno temu. Kocham
cie za to, jaki jesteś, nie, dlatego, że jesteś królem popu, tylko dla tego, że
pomagasz, nie, dlatego, żeby zwrócić, uwagę innych na siebie, tylko po to by
świat był lepszym miejscem. Za to cię kocham i szanuje. I podziwiam. A i kocham
cie za twoją głupotę.- Dodałam, spuszczając głowę.
- Słodka jesteś- wypalił.- Zaraz powiedziałaś, że jestem
głupi?
- Nie coś ci się przesłyszało.
- No mam nadzieję... Wiesz, że jesteś słodka
- ty uroczy.
- łał nie ma to jak sobie słodzić- zaśmiał, się.
- Ta.. Chyba już jest rano, idziemy?
- Dokąd?
- do państwa Morrow- mruknęłam- Trzeba się pokazać.
- Zaraz, miło jest nie psuj tego.
- Ja psuje?... Masz racje- mruknęłam, na co zaśmiał się.
- Nie śpicie już- w środku pojawiła się Pani Marrow.-
Chciałam zawołać, was na śniadanie.
- A przepraszam, czy może nasze ubrania już wyschneły?
- Mam je ze sobą, proszę- podała nam je- Przyjdźcie za
chwile na śniadanie, co.
- Dobrze.
Wzięłam koc, i poszłam dalej.
- A ty, dokąd?
- a co ty myślałeś, że będę przy tobie przebierać?
- Zamknę oczy. No jak wolisz,
- zamkniesz?- Pokiwał głową.
- I tak sie to zamykaj oczy.- Wykonał moje polecenie, do
tego zakrył oczy rękoma- i bez podglądania mi tam, bo oberwiesz.
- Się wie szefowo.
Szybko ubrałam bluzkę, i popatrzyłam na Michaela, który co
Michaela, który patrzył przez szparki, pomiędzy palcami.
- Hej!
- No, co?. Już?- Odsunął dłoń.
- Nie stoję w staniku....
- to szybciej.
- nie udawaj debila, wiem, że podglądałeś, ja to powiem
Lisie.
- Nie podglądałem.
- Wcale!- Prysnełam i skierowałam się do wyjścia.
- O co ci chodzi?
- Grasz na dwa fronty! Nie chce być laleczka do zabawienia
się. Wiem, że taki nie jesteś, ale masz Lisę, jesteście małżeństwem.
- Powiedz to jej.
- To nie ona pocałowała mnie w lesie- mruknęłam.
- ale mnie zdradziła.
- Co?
- zanim ogłosiliśmy prawdę światu, przespała się z Nickiem.
- Acha, czyli ja jestem taką zabawką, do zemsty tak?
- Angie to nie tak, nie chce cie wykorzystać.
- Ani mi sie waż. Nie będę przez ciebie płakać- przyglądał
mi się w ciszy.- Ma być tylko przyjaźń.
- Okej.
- Obiecujesz?
- Na całe moje życie- powiedział śmiertelnie poważnie.
- Ufam ci.
- Nie zawiodę cie, obiecuje...A teraz chodźmy.
- Wiesz, że jesteś wstrętny.
- Za to mnie kochasz..
- O tak ja szaleję, na twoim punkcie.
- Przecież wiem- zatrzepotał rzęsami. W jego wykonaniu
wyglądało to komicznie.
- Czego ty nie wiesz Einsteinie, co?- Dałam mu sójkę w bok.
- Czego ja nie wiem tak? Nie umiem odpowiedzieć na to
pytanie. Za dużym geniuszem jestem- wyszczerzył się.
- Bardzo skromnym geniuszem.
- Uważasz?
- Bardzo skromnym egoistycznym geniuszem.
- Kochanie czasem trzeba być egoistom. Trzeba nim być, żeby
przeżyć.
- Hahaha..
- No, co, mówię same fakty.
- Boże, z kim ja sie zadaje- mruknęłam załamana chichocząc
tak na prawdę po nosem.
- Z najprzystojniejszym facetem, jakiego znasz..
- Jackson, tobie odbija przyznałeś, że jesteś przystojny.
- Nie wziąłem lekarstw na głupotę.
- To na to są lekarstwa?
- A co ty myślałaś?
- Że, w twoim przypadku wyleczenie głupoty jest nie
możliwe.
- Hej, dlaczego nie wierzysz we mnie?- Założył ręce na
torsie- foch forever.
- oj nie gniewaj sie po prostu w twoim przypadku jest za
późno na wyleczenie.
Michael odwrócił głowę i podniósł ją wysoko do góry. ' Raz
kozie śmierć'
- Misiaczku nie gniewaj się.
- No dobrze- uśmiechnął się nieśmiało.
Dotarliśmy do domu państwa Marrow, i z uśmiechami
przekroczyliśmy próg domu.
- Wreście jesteście, siadajcie- rzuciła Lucy.
- Trochę się nam przeciągnęło.
- zauważyliśmy, no to jak opowiedzcie nam, co dokładnie sie
stało?
Opowiedzieliśmy wszystko dokładnie po kolei, a małżeństwo
słuchało nas z zainteresowaniem. W pewnym momencie Michael poszedł zadzwonić po
Wayna, a ja w tym czasie postanowiłam pomóc Pani Lucy.
- Wayne będzie za 20 minut.
- okej.. A co z twoim samochodzikiem?
- Później po niego pojedzie.. Tęskniłaś za mną?
- oczywiście, 10 minut bez ciebie to prawdziwa męka,
wiesz..
- cieszy mnie to..
(Perspektywa Michaela)
Powrót zawsze jest bardzo ciężki w szczególności, gdy od
progu przywita cię na maxa wkurzona żona, oraz wierna przyjaciółka Elizabeth.
Pss z Liz jakoś sobie poradzę, gorzej z Lisą. Zapewne znowu się pokłócimy i
znów nie będziemy sie do siebie odzywać.
Tak jak myślałem stało się. Przekroczyliśmy próg Nibylandii
i pierwsze zdanie, jakie usłyszałem skierowane w moją stronę to:
- GDZIEŚ TY KURWA BYŁ?!
Spojrzałem na Angie, która wyglądała na przerażoną, bo
spuściła głowę a uśmiech, jaki przed chwilą gościł, zmienił się w smutek.
Wiedziałem, że granie na dwa fronty jest egoistyczne i jest w stosunku do,
Angie jaki i do Lisy nie fair, ale co ja poradzę, że ta dziewczyna zawładnęła
moim sercem. Gdy ją widzę uśmiech pojawia się na mojej twarzy, to nie jest tak,
że nie kocham już Lisy, po prostu Angie. Po prostu mi się podoba, jest piękna,
a między mną a Lisą od dawna się nie klei, chcieliśmy sobie dać druga szansę,
lecz czy dobrze ją wykorzystamy?... Oto zostaje pytanie..
- ODPOWIADAJ- założyła ręce.
- Lisa porozmawiamy później, proszę.
- Gdzie wyście byli?
- Lisa, nic się nie wydarzyło- zaczęła Angie.
- Nie odzywaj się pieprzona wywłoko.
- Lisa..
- Powiedziałam zamknij się, masz się wyprowadzić, ale już-
rozkazała. Angie spuściła głowę, a ja rzuciłem:
- Angie zostań.
- Co?
- Lisa, Angie zostanie.
- Właśnie, że nie.
- Nie będę się z tobą kłócił. Zostaje i koniec kropka- wyminąłem
ją i wbiegłem na górę, po czym wściekły z pięści, walnąłem w szafkę i upadłem na kolana.
Po pierwsze chciałbym przeprosić za tą fatalną notkę, nie jestem z niej zachwycony. Ale nie miałem czasu jej dopracować, gdyż wczoraj dopiero co z szpitala wyszedłem. I nie czuję się najlepiej. Mam nadzieję, że kolejna będzie lepsza.
Pozdrawiam ~ Michael
Hejo <3
OdpowiedzUsuńŚwietna notka, co ty gadasz, że jest fatalna co? Jest genialna. Jak zaczęłam czytać jak się przebierali to tłukłam kablem od myszki w ekran, że aż mnie koleżanka powstrzymywała XD Nie dobra kurcze dlaczego Mike kocha Lise? Ja chcę żeby był z Angie :( ale szczerze ciekawie się jak rozegra sprawę jak uświadomi sobie, że to Angie jest jego miłością (będzie to chyba trudne bo z Lisą ma dziecko).. wtedy to boję się pomyśleć jak Lisa wybuchnie .. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Życzę dużo weny. POZDRAWIAM :* ~MeryMJ
Lecą hejty na Lisę
OdpowiedzUsuńHejt hejt hejt hejt
Nie lubię jej. Wredna baba. Jak ona może mówić tak do Angie?! Głupie babsko jedne. >:(
A Angie i Mike <3333 TAAAAAACY SŁODCY •^_^• takie kochane te ich rozmowy. Niech będą w końcu razem •^_^•
Loffki xD Lel i dobrze, że Mike uświadamia sobie, że tą właściwą jest Angie. Nie lisa. A tfu!
Życzę weny
Pozdrawiam
~Bunia ;3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo nareszcie doszedł do tego że gra na dwa fronty. No czekam, czekam na następną część :) :) 🎶 Wracaj nam do zdrowia szybko ;). I jeszcze pytanie, a w zasadzie prośba: Mógłbyś pogadać z Magdą żeby dodała następna część na feel this moment bo od lutego nic tam nie widziałam a naprawde zapowiadało się fajnie. No to tyle. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ojej :D Wspaniała notka.
OdpowiedzUsuńTe droczenie się XD Jak ja to uwielbiam xDD
Och, ta okropna Lisa... No, niech Mike przejrzy na oczy, że tą właściwą miłością jest ANGIE! xDD Inaczej pójdę do niego i mu nagadam xDD
Wracaj do zdrowia i życzę dużo weny :D
Susie.
Co ty gadasz notka jest świetna ! Najbardzej podobało mi się to jak Angie się przebierało a Michael niby jej nie podglądał ha ha a to ściemniacz :) Co to Lisy to trochę ją rozumiem bo jej mąż zniknął z opiekunką do dzieci i miała prawo być wkurzona !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko i życzę powrotu do zdrowia !
Fanka Michaela